Mała scena. Kilka rekwizytów. Ekran. I One dwie. Wielka malarka Zofia Stryjeńska. I wielka aktorka Dorota Landowska. Dramat Anny Dudy „Stryjeńska. Let’s dance Zofia!” w reżyserii Joanny Lewickiej to jazda bez trzymanki. Feeria barw, emocji, achronologia akcji i czasu, nowa forma teatru i eksperyment na widzach. To nie mogłoby się udać, gdyby do przewidzianej w dramacie jedynej kreacji aktorskiej zaproszono kogoś innego. Potrzebna była do tego silna osobowość, wyrazisty sceniczny charakter, a jednocześnie osoba uważna, skupiona, oddana (współ)tworzeniu. Dorota Landowska, aktorka z niesamowitym doświadczeniem, oddała wszystko, co ma, co posiada, czego się nauczyła, Zofii Stryjeńskiej, legendarnej malarce, artystce, która miała w życiu tylko dwa cele: tworzenie i miłość. Oba osiągnięte. Żaden niespełniony. Awanturnicza, bezwzględna, a jednocześnie krucha postać Stryjeńskiej narysowana jest przez Landowską misterną kreską, z wielką czułością, ogromną odwagą i mistrzostwem, zasługującym na największe laury. Aktorka nie szczędzi siebie, gna przez życie Stryjeńskiej z przydechem charakterystycznym dla malarki. Opisuje jej stany emocjonalne, zmienia nastroje, tempo i charaktery. Przywdziewa maski i kuli ciało po kolejnej miłosnej porażce swojej bohaterki. „Stryjeńska. Let’s dance Zofia!” to postmonodram, czyli wykraczająca poza klasyczne formy monodramu opowieść, stworzona kolektywnie przez wąskie grono twórców, przefiltrowana przez ich emocje, sięgająca trzewi i niezwykle wzruszająca.
Anna Duda
„Stryjeńska. Let’s dance Zofia!”
reż. Joanna Lewicka
Centrum Kultury w Lublinie