Przejdź do treści

NNO. Po stronie odpowiedzialności.

Komentujemy świat. Chcemy go zmieniać na lepszy.

Poznaj nas
Niepewność pamięci Niepewność pamięci fot. Garnizon Sztuki
Oglądam

Niepewność pamięci


16 listopada, 2021

Od zawsze zastanawiało mnie, jak to jest, że to samo zdarzenie, które miało miejsce w przeszłości, każda z uczestniczących w nim osób zapamiętuje zupełnie inaczej. Nie chodzi nawet o szczegóły: kolory, zapachy, ubrania, które mieliśmy na sobie. Chodzi o brak zgody na to, że to coś w ogóle się wydarzyło.

Nie pomaga w tym nasz mózg, który skrupulatnie – zapewne z lenistwa – filtruje nasze doznania tak jak mu wygodnie. Czasem niespodziewanie wielką szuflą wrzuca nam do pamięci krótkotrwałej wielką traumę. Czasem tę samą traumę kamufluje tak, że jesteśmy przekonani, że to się wprawdzie wydarzyło, ale na pewno nie nam. A czasem, dla naszego dobra, przez całe życie nie daje nam dostępu do mrocznej przeszłości. A my musimy mu ufać. Nie mamy wyjścia. Pamiętamy to, co on chce, żebyśmy o sobie pamiętali. Jednak są momenty, kiedy nasza (nie)pamięć konfrontuje się z (nie)pamięcią drugiej osoby. I nie zawsze jest to przyjemne.

Bez stereotypów

W sztuce „Niepamięć” w reż. Piotra Ratajczaka, wystawionej w koprodukcji Garnizonu Sztuki w Warszawie i Teatru im. Stefana Jaracza w Łodzi, Marek Modzelewski – autor dramatu – zderza ze sobą (nie)pamięć dwojga byłych małżonków. Jestem przekonany, że osoby oglądające spektakl uruchamiają swoje (nie)pamięci względem byłych żon, mężów, partnerek, partnerów. Analizują to, co pamiętają oraz to, ile już udało im się zapomnieć. Modzelewski – najchętniej wystawiany w Polsce dramaturg – ma mnóstwo niebywałych talentów warsztatowych, z których dwa, w przypadku tego spektaklu, zasługują na szczególną uwagę.

Pierwszy, to konstrukcje dialogowe, które są wprawdzie niezwykle wymagające dla aktorów, ale szalenie atrakcyjne dla publiczności. Ping-pong słowny pomiędzy osobami dramatu to majstersztyk. Brakuje mi we współczesnych sztukach właśnie takiej szybkości, bystrości, inteligencji. W dramatach Modzelewskiego to wszystko jest. Dzięki temu już po chwili zapominamy, że jesteśmy w teatrze i mamy poczucie, że robimy to, co uwielbiamy robić najbardziej, choć się do tego nie przyznajemy – PODGLĄDAMY!

Drugi, to wwiercanie się w głowy ludzi, żeby wydobyć z nich na potrzeby sztuki ich ścieżki myślenia. Dużym minusem współczesnego dramatu, nie tylko polskiego, jest to, że autorzy sztuk bardzo łatwo popadają w genderowe schematy. Szybko można odgadnąć, czy autor sztuki jest kobietą czy mężczyzną. Kobiety doskonale oddają emocje kobiet, ale przejaskrawiają zachowania mężczyzn. Mężczyźni świetnie opisują dylematy facetów, ale jedynie wydaje im się, że potrafią wniknąć w dusze kobiet. W efekcie oglądamy na scenie festiwal płciowych stereotypów. Najgorsze są te sztuki, które autorka/autor w całości poświęca przeciwnej płci – jest to nierzadko nie do zniesienia. Tymczasem Marek Modzelewski oddaje emocje jednej i drugiej płci bez stereotypów, przekłamań, dróg na skróty czy mielizn. Skąd on to ma? Nie mam pojęcia. Ten autor jest dramaturgicznym fenomenem.

Wysokie tempo

Piotr Ratajczak, który przy współudziale Marcina Chlandy (scenografia i reżyseria świateł), Moniki Ulańskiej (kostiumy) i Arkadiusza Buszko (ruch sceniczny), bardzo umiejętnie wyeksponował to co dzieje się pomiędzy bohaterami sztuki, stawiając na umowność i czystość. Dzięki temu szermierka słowna aktorów nie jest przytłoczona przez zbędne przedmioty, a scenografia i kostiumy pomagają aktorom.

Jedna z bohaterek sztuki na początku ostrzega, że poleje się krew. I rzeczywiście metaforycznie się leje, a biel – będąca kolorem niewinności, ale i zemsty – świetnie z tym kontrastuje. Nie do końca jestem przekonany co do konieczności użycia muzyki we wszystkich scenach. Taki zabieg, nie daje wytchnienia widzom i aktorom, którzy grają na tle nieustannego szumu. Jest to szczególnie kłopotliwe w tych najwyżej zarysowanych dramaturgicznie momentach, jak na przykład kłótnia małżonków, gdzie tzw. „muzyka z windy” jedynie rozmywa narastające na scenie emocje.

Cały spektakl ma bardzo wysokie tempo, co jest wspaniałe, bo świetnie oddaje codzienne życie. Warto byłoby zatem, dla kontrastu wyhamować na samym końcu, zagrać pauzą, zwolnić, docisnąć, żeby uwypuklić bardzo ważny, końcowy przekaz o tym, że pewnych rzeczy jednak nie da się zapomnieć.

Kogo zobaczymy na scenie?

Znakomitej załodze aktorskiej ton nadaje Rafał Królikowski – wokół jego bohatera osnuty jest główny wątek. Ten niezwykle doświadczony i świadomy aktor doskonale radzi sobie z rolą zmanierowanego, zepsutego przez życie i sławę Marcina. Dodatkową trudnością dla aktora grającego tego bohatera jest to, że w sztuce jest… aktorem. Ma to ogromne znaczenie nie tylko dla jednego z wątków, ale w kontekście emocjonalnym stanowi duże wyzwanie dla prawdziwego aktora. Mamy bowiem do czynienia ze szkatułkową historią – aktor gra aktora, którego najbliżsi mają dylemat czy mówi szczerze czy gra. Królikowski świetnie się obronił. Mam poczucie, że jego swoboda w żonglerce słownej bardzo pomagała pozostałym aktorkom i aktorom.

Ogromnie się cieszę ze znakomitej formy Magdaleny Kumorek. Gra wspaniale i wygląda zjawiskowo. Właśnie mija równo 20 lat, kiedy po raz pierwszy zobaczyłem ją na scenie (choć żebyśmy byli precyzyjni, to właściwie poza sceną) w bardzo ciekawie rozwiązanym ekspozycyjnie dyplomie „Sen nocy letniej” w reżyserii Jana Englerta, gdzie grała Elfa (o ile mnie nie-pamięć nie myli). To aktorka, która nosi w sobie – i już wtedy to miała – nieszablonowe połączenie niepewności z osobnością. Jest w tym coś urzekającego, magnetycznego. Oprócz tych atutów do sztuki „Niepamięć” Magdalena Kumorek wniosła jeszcze siłę i bolesną konsekwencję.

Agnieszka Więdłocha dla każdej partnerki/partnera scenicznego jest prawdziwym skarbem. Zawsze wspaniale przygotowana i skupiona, również tu doskonale radzi sobie w superszybkich wymianach zdań z Rafałem Królikowskim. Podkręca tempo, podprowadza, wspiera. A przy tym wszystkim jest tak wspaniale prawdziwa! Mam wielką nadzieję na to, że będziemy ją mogli oglądać coraz częściej na scenie.

Wspaniały jest Marcin Korcz! Jest to ten, niestety częsty przypadek w polskim kinie i teatrze, kiedy z powodu niezwykłego wręcz lenistwa polskich reżyserów castingu – o którym można by napisać powieść – wtłacza się aktorki i aktorów do jednej szufladki i nie daje się im szansy na fantastyczne role. Tymczasem, w „Niepamięci” Marcin Korcz dostaje wspaniały tekst, świetnie napisaną rolę i robi z tego szlachetne złoto. Jest zabawny, ale bez rechotu, dziwny, ale bez przegięcia i zimny, ale bez lekceważenia. Bardzo mocno trzymam kciuki, żeby dostawał od losu więcej takich szans, a wartość jego roli w tej sztuce poniosła się „w miasto”, bo w to, że do teatru pofatyguje się jakakolwiek osoba zajmująca się castingiem nie mam złudzeń. Już od dawna nikt z nich tego nie robi. Niestety.

Brawa należą się również Krystianowi Peście, który gra kelnera Kornela „dobre ćwiczenie na dykcję”. Jego rola jest malutka, ale za każdym razem, kiedy pojawia się na scenie wzbudza sympatię widowni. Jest w tym aktorze coś, co bardzo lubię – radość z bycia na scenie i grania! Mam nadzieję, że mu to nigdy nie minie.

Ogromne ukłony należą się Teatrowi im. Stefana Jaracza w Łodzi, który – jestem o tym przekonany – wspaniale rozwinie się pod skrzydłami nowego dyrektora Marcina Hycnara oraz Garnizonowi Sztuki w Warszawie. W obu tych miejscach będzie można zobaczyć sztukę „Niepamięć”. Dla Garnizonu Sztuki – prowadzonego przez wspaniałe: Grażynę Wolszczak i Joannę Glińską – to również ważny sezon z tego względu, że od września tego roku sztuki grane są we wspaniale wyremontowanym podczas pandemii teatrze. Miejsce jest zachwycające: wygodne, eleganckie i przyjazne. Amfiteatralne ustawienie widowni sprawia, że scena nawet z najdalszych rzędów wydaje się być blisko. Bardzo podziwiam obie Panie za ich determinację i ogromną pracę, którą wkładają w to niezwykle wymagające przedsięwzięcie. Na szczęście widzowie je już pokochali, a Garnizon Sztuki jest bardzo jasnym punktem na teatralnej mapie stolicy.

NIEPAMIĘĆ

Marek Modzelewski

reż. Piotr Ratajczak

Teatr im. Stefana Jaracza w Łodzi

Garnizon Sztuki w Warszawie

Udostępnij:

Dołącz do naszej społeczności

Zarejestruj się bezpłatnie, otrzymasz dostęp do wykładów, najnowszych artykułów, wywiadów i podcastów.

Dowiedz się więcej