Przejdź do treści

NNO. Po stronie odpowiedzialności.

Komentujemy świat. Chcemy go zmieniać na lepszy.

Poznaj nas
Nasza mała globalizacja Nasza mała globalizacja fot. Paweł Oksanowicz
Głębiej w Siebie

Nasza mała globalizacja


28 lipca, 2021

Podczas wakacji 2021 pozostaniemy ograniczeni do własnego kraju. Można nawet określić to zamknięciem, chociaż nie lockdownem. Widzę pozytywną stronę tej sytuacji – być może covidowe, tegoroczne lato jest naszym jedynym społecznym doświadczeniem o natężeniu, jakiego życzylibyśmy sobie w gronie życzliwych?

Rok 2020 w Polsce tylko przez wiosenne miesiące miał potencjał budującego, wspólnotowego doświadczenia. Kiedy wpadliśmy w dezorientację i panikę wiosną tamtego roku, aby pozbyć się strachu przed przyszłością duża część społeczeństwa podporządkowała się restrykcjom. Wspieraliśmy się na różne sposoby. Część pomagała służbie zdrowia w sposób bezinteresowny. Ponad rok od tamtych zdarzeń w najbardziej publicznym miejscu w Polsce – sejmie – wybuchła awantura o brak maseczki. Przedsiębiorcy horeca pozywają państwo o kolejne wersje lockdownu, a zaszczepiło się 35 proc. Polek i Polaków, (stan na początek lipca 2021). Czyli, jest jak zawsze.

I wtedy nadeszły wakacje i lato 2021. W postępie niezaspokojonych aspiracji na lepsze życie nie możemy wyjechać zagranicę tam, gdzie chcielibyśmy. Owszem, nie jest to niemożliwe, ale wiąże się z tak dużą ilością niedogodności i niewiadomego, że 60 procent Polek i Polaków zostaje w kraju. Tak więc, dla większości z nas możliwości urlopowe kurczą się do 312 679 km2 powierzchni kraju. I to nie doświadczenia choroby, upadku biznesów, polityczna wojna i zapaść instytucji, a post-covidowe wakacje mogą stać się naszym wspólnotowym doświadczeniem.

Niestety, weszliśmy w lato 2021 bójką na parkingu w Zakopanem o ostatnie, wolne miejsce dla samochodu. Jesteśmy oburzeni na drożyznę w turystyce i rozdrażnieni przy dystrybutorach paliwa z powodu jego cen. Ale naszych aspiracji do lepszego życia, turystycznych, eskapistycznych ambicji nic nie jest w stanie zatrzymać, łącznie z ostrzeżeniami IMGW dotyczącymi burz z gradem.

Nasza mała globalizacja nie spowoduje, że pozbędziemy się życiowych braków, bo sama globalizacja jest raczej ich rozbudzeniem – grą o pozorach zabawy w niezaspokojone potrzeby i ambicje. Francuski profesor ekonomii Daniel Cohen twierdzi nawet, że de facto grą bogatych z bogatymi. W książce „Globalizacja i jej wrogowie” (2004) pisał, że globalizacja nie polega na wyrównywaniu szans wszystkich społeczeństw na świecie. Tylko bogaci w niej mają się świetnie – towary wytwarza się w skali całej planety i rozprowadza po niej. Jednak efekty wymiany handlowej dotyczą w większości krajów zamożnych. Ich mieszkańcy „spotykają” inne społeczeństwa głównie poprzez telewizję i internet, lub na egzotycznych wakacjach.

Ironia polega więc na tym, że zwiększa się i rozpowszechnia popyt na lepsze życie, ale nie dostarcza dostępnych sposobów służących jego zaspokojeniu. Na dodatek narzędzia albo oddalają się, albo drożeją w post-pandemicznej rzeczywistości. Jej ramy wyznacza zasada – musimy pomieścić się tu, ze sobą, na miejscu. Co stanowi wyzwanie.

W normalnych czasach żyjąc na peryferiach zamożności ponosimy ryzyka frustracji nawet, gdy mechanizm globalny działa w sposób względnie niezakłócony. Jeśli doświadczamy turbulencji, zamknięci u siebie tym bardziej jesteśmy narażeni na niemożność uczestnictwa w zabawie. Jadąc tego lata na krajowe wakacje chciałbym doświadczyć tego, że nowoczesność i  nasza mała globalizacja nie są tylko dla wybranych, majętnych i zdrowych. Nie interesuje mnie mnożenie aktów przemocy symbolicznej, a czasem wręcz fizycznej. Wystawność wypoczynku jednych kosztem drugich. Szanujmy się nawzajem, a nie tylko swoje plemię.

Udostępnij: