Przejdź do treści

NNO. Po stronie odpowiedzialności.

Komentujemy świat. Chcemy go zmieniać na lepszy.

Poznaj nas
Miód, dym i pogarda Miód, dym i pogarda
Głębiej w Siebie

Miód, dym i pogarda


24 marca, 2021

Starożytni radzą własny gniew opanować, a cudzy wykorzystać.

Najstarszy epos grecki, Homerowa „Iliada”, rozpoczyna się od słowa „gniew”: jest to gniew Achillesa, który ściągnął na Greków nieprzeliczone klęski i „do Hadesu tak wiele dusz bohaterów potężnych strącił”. Samemu Achillesowi przyniesie on śmierć najbliższego towarzysza, Patroklosa, i dopiero wtedy zrozumie Achilles jego destrukcyjną moc. Matce, która przybędzie, słysząc przejmujący krzyk syna opłakującego przyjaciela, Achilles powie:

Bodaj przepadła niezgoda wśród bogów i ludzi śmiertelnych

oraz gniew, nawet rozumnych zarażający szaleństwem;

słodszy na razie od miodu, który się sączy kroplami,

wzmaga się potem w człowieczej piersi jak dym od ogniska.

(„Iliada”, przeł. K. Jeżewska)

Gniew – szaleństwo i zaślepienie, niepozbawione jednak swoistej słodyczy – z czasem wzbiera i wypełnia sobą ludzką duszę niczym dym. Śmierć Patroklosa nie kładzie jednak kresu gniewowi Achillesa, jedynie przekierowuje go na Hektora, wroga Greków i obrońcę Troi – od tej pory oszalały gniewem Achilles będzie działać w interesie swojej społeczności, a nie przeciw niej. Gniew u Homera jest gwałtowny, nieugięty, nieuleczalny, ostry, przynosi ból serca. 

Homerowa refleksja nad gniewem – w jaki sposób powstaje i opanowuje ludzką duszę oraz jakie zagrożenia niesie dla wspólnoty – stanowi fundament i stały punkt odniesienia dla późniejszych rozważań pisarzy starożytnych, którzy zgadzają się, że gniew odgrywa ogromną rolę w życiu politycznym i społecznym. Odzwierciedlenie tego przekonania znajdujemy w antycznych pismach retorycznych. Ważnym elementem retoryki, sztuki publicznego przemawiania i przekonywania, jest zarządzanie emocjami słuchaczy, wywoływanie gniewu bądź też jego uspokajanie. Cyceron pisze: 

Któż bowiem nie wie, że siła mówcy polega przede wszystkim bądź to na pobudzaniu umysłów ludzkich do gniewu albo do nienawiści lub rozpaczy, bądź też na przywracaniu po tych właśnie emocjach łagodności i uczucia litości? Nikt nie mógłby dokonać w mowie tego, czego by chciał, jeśli dogłębnie nie poznał ludzkich charakterów i całej istoty natury człowieczej…

(O mówcy”, przeł. B. Awianowicz)

Skuteczne strategie perswazyjne muszą mieć na uwadze ludzką emocjonalność, podkreśla Cyceron. Postępuje tu za Arystotelesem, który wRetoryce” zauważa, że ocena wydarzeń i sytuacji przez słuchacza zależy od jego stanu emocjonalnego, od tego, czy jest zasmucony, czy uradowany, nastawiony przyjaźnie, czy wrogo, rozgniewany, czy spokojny. Emocje przekładają się na sądy i decyzje, dlatego sztuka przemawiania i docierania do słuchaczy nie może obyć się bez dogłębnego ich rozpoznania.

Cyceron nie bez powodu zaczyna wyliczanie emocji, które mówca powinien potrafić „zagospodarować”, właśnie od gniewu. Jest to droga wytyczona przez Arystotelesa, który w Retoryce”, wśród emocji, których istotę mówca musi zrozumieć, omawia gniew na pierwszym miejscu. Czym zatem jest gniew? Według Arystotelesa jest to pragnienie jawnej zemsty za okazaną nam lub komuś z naszych bliskich pogardę. Jest w nim zatem zarówno element bólu, jak i przyjemności, której źródłem jest nadzieja zemsty – to owe krople miodu Achillesa. Definicja ta może nie wydać nam się zrazu przekonująca, jednak w następujących po niej rozważaniach Arystotelesa znajdziemy wiele wątków, które przystają do zjawisk politycznych i społecznych, rozgrywających się we współczesnym świecie. Arystoteles podkreśla, że bodźcem dla gniewu nie są sytuacje i idee abstrakcyjne, takie, które nie dotyczą i nie dotykają nas bezpośrednio. Iskrą jest osobiste doświadczenie. Gniew ma też wymiar osobisty w tym zakresie, że kieruje się przeciwko konkretnemu człowiekowi, który w naszym mniemaniu okazał nam pogardę, zlekceważył czy znieważył nas lub coś, co ma dla nas szczególną wagę, w czym upatrujemy swoją wartość bądź przewagę. Arystoteles wymienia wiele zachowań ludzkich, które odczytujemy jako objawy lekceważenia czy wzgardy i które w związku z tym budzą nasz gniew: gdy ktoś nagle przestaje nam okazywać szacunek; gdy nie okazuje wdzięczności i jej nie odwzajemnia; gdy traktuje z ironią działania, które podejmujemy z powagą; gdy czyni dobro innym, nas pomijając; gdy nie obchodzą go nasze nieszczęścia i trudy i wiedząc o nich, nie traci zadowolenia:

Chorego gniewają ci, którzy lekceważą jego chorobę; biednego ci, którzy lekceważą jego biedę; walczącego ci, którzy lekceważą wojnę; zakochanego ci, którzy lekceważą miłość – i tak samo w innych przypadkach. Każdemu drogę do gniewu toruje jego własne cierpienie. 

(„Retoryka”, przeł. K. Jażdżewska)

Arystoteles zauważa też, że gniew kierujemy często przeciwko ludziom, których uważamy za gorszych od siebie pod jakimś względem, a którzy występują przeciwko nam lub okazują nam lekceważenie. I tak bogaty oczekuje szacunku od biednego, rządzący od podwładnego, posiadający jakąś wiedzę czy umiejętność – od ludzi ich nieposiadających. Nie odczuwamy natomiast gniewu wobec tych, których się boimy oraz gdy wiemy, że ktoś działał pod wpływem emocji.

Jak może wykorzystać tę wiedzę mówca? W zależności od potrzeby może chcieć wzbudzić gniew w słuchaczach lub też uspokoić ich i udobruchać. W pierwszym przypadku powinien przedstawić swych wrogów jako tych, którzy okazali słuchaczom lekceważenie i pogardę i dlatego na gniew zasłużyli; w drugim – ukazać siebie jako człowieka łagodnego, a tych, przeciwko którym wrze gniew audytorium – jako dobroczyńców, ludzi działających wbrew woli lub też bardzo żałujących tego, co zrobili. Zadziałać może też przekierowanie zemsty i rozładowanie emocji, gdyż, jak pisze Arystoteles, nawet bardzo silny gniew uspokaja się, jeśli zemsta zostanie wykonana na kimś innym. Kto bowiem wyładował gniew, staje się łagodny.

Antyczne teksty retoryczne zaskakują technicznością, amoralnością, skupieniem na efektywności i sprawczości. Starożytni filozofowie zaś rozpatrywali gniew z perspektywy etycznej – czyli w kontekście dążenia człowieka do moralnej doskonałości, to bowiem jest problematyka, którą zajmuje się starożytna etyka pogańska. Czy gniew może być dobry? Czy jest dla niego miejsce w duszy moralnie doskonałej? W „Etyce nikomachejskiej” Arystoteles twierdzi, że właściwym usposobieniem człowieka jest łagodność rozumiana jako pewien umiar, podczas gdy zarówno porywczość, jak i niezdolność do odczuwania gniewu stanowią niewłaściwe skrajności. Niezdolność do gniewu jest słabością charakteru, gdyż człowiek taki jakby nie zauważał i nie odczuwał przykrości i nie potrafił bronić siebie i swoich bliskich przed zniewagą czy oszczerstwem. W przekonaniu Arystotelesa jest zatem coś takiego jak właściwy gniew, który rodzi się we właściwych okolicznościach i kieruje się przeciwko właściwym osobom: taki gniew jest racjonalny i nie jest napędzany mściwością. 

Arystoteles nieco miejsca poświęcił też omówieniu typów ludzi gniewliwych i porywczych. Gniewliwość jako słabość charakteru i filozoficzny trening pozwalający ją okiełznać to tematy intensywnie eksplorowane w późniejszej myśli starożytnej. Stoicy zresztą uważali, że etyczna doskonałość nie pozostawia miejsca dla gniewu w żadnej postaci: nie ma czegoś takiego jak gniew właściwy czy umiarkowany. Seneka w piśmie „O gniewie” zauważa, że niektórym ludziom wydaje się, że gniew bywa pożyteczny, stymulujący, aktywujący, ale sam uważa, że jest to mniemanie nieprawdziwe i ostrzega, że nie sposób utrzymać właściwej w nim miary: nabrzmiewa bowiem i szerzy się w duszy i podporządkowuje sobie racjonalne myślenie. Ludzie niestety mają skłonność do wzniecania i hodowania w sobie gniewu przez interpretowanie zachowań innych jako skierowanych przeciwko sobie. Stąd, jak pisze Seneka, „gniew często do nas przychodzi, a jeszcze częściej – my sami przychodzimy do gniewu”.

Plutarch w „O powściąganiu gniewu” omawia różne techniki tłumienia rodzącego się gniewu. Przede wszystkim nie należy go w sobie hołubić i rozdmuchiwać. Gdy pojawia się pierwsze rozdrażnienie, najlepiej uniemożliwić mu uzewnętrznienie się, świadomie łagodząc spojrzenie i uśmiechając się. Dobrze przyjrzeć się, jak wyglądają ludzie, którzy wpadają w gniew i uświadomić sobie, że tak samo wyglądamy i my, gdy coś nas rozjuszy – i że tak widzą nas najbliżsi, tak widzą nas dzieci czy małżonkowie. Gniew wobec najbliższych – szczególnie wobec żony i dzieci – i jego destruktywność to zresztą powracający motyw w starożytnych pismach moralnych. Seneka zaleca też przeczekanie: 

Najskuteczniejszym lekarstwem na gniew jest zwłoka, która sprawia, że jego pierwsze wrzenie ostyga, mgła zaś, która zalega umysł, musi się albo rozproszyć, albo co najmniej stać się mniej gęsta

(„O gniewie”, przeł. L. Joachimowicz)

Filozofia starożytna zaleca ujarzmianie gniewu za pomocą rozumu i racjonalnego działania, podczas gdy retoryka każe mówcy wzbudzać gniew oraz inne emocje w słuchaczach po to, by wykorzystywać je do pragmatycznych celów. Dla starożytnych nie były to perspektywy wykluczające się. Seneka, który uważa, że człowiek powinien całkowicie wyzbyć się gniewu, jednocześnie przyznaje, że celem mówcy jest rozbudzenie emocji słuchaczy; co więcej, zgadza się, że emocje najskuteczniej wzbudza ten, kto słuchaczom wydaje się nimi motywowany – i dlatego radzi, by mówca w zależności od potrzeb udawał gniew, strach czy litość. Takie instrumentalne traktowanie ludzkich emocji, choć może razić naszą współczesną wrażliwość społeczną, było akceptowalne w polityce starożytnej – i nie jest również obce dzisiejszej.

Udostępnij: