Przejdź do treści

NNO. Po stronie odpowiedzialności.

Komentujemy świat. Chcemy go zmieniać na lepszy.

Poznaj nas
Everyday Is Like Sunday Everyday Is Like Sunday
Oglądam

Everyday Is Like Sunday


1 czerwca, 2021

Weselicho to super sprawa. Zwłaszcza, gdy jesteś gościem, więc nie musisz się niczym przejmować. A już zwłaszcza, gdy rodziny narzeczonych sypią hajsem jak dziewczynki kwiatkami podczas procesji. Wówczas takie dwa, trzy dni mogą się stać czymś więcej niż zwykłym urlopem. Bliżej im do resetu, czy wręcz formatowania twardego dysku. Z korzyścią, rzecz jasna, dla siebie i świata.

Co jednak począć, gdy miła odskocznia od rzeczywistości nagle staje się jej treścią? Zamiast dodatkiem – chlebem powszednim? Trochę tak, gdyby kieliszek likieru kawowego, który doskonale pasuje do deseru po wystawnym obiedzie, nagle przekształcił się w danie główne, podawane na śniadanie, obiad i kolację. I tak w kółku. Na początku nas to nawet bawi, ale po jakimś czasie robi się niedobrze.

W takiej właśnie, nieco mdlącej sytuacji, znaleźli się Nyles (Andy Samberg) i Sarah (Cristin Milioti), którzy w wyniku niefortunnego zbiegu okoliczności wpadli w pętlę czasową i ten sam dzień weselny muszą przeżywać wciąż od nowa i od nowa. Debiutant Max Barbakow (do tej pory kręcił wyłącznie dokumenty i krótkie metraże!) bardzo sprawnie przekłada ich osobliwą sytuację egzystencjalną na inne aspekty filmowej materii.

Praktycznie cała struktura „Palm Springs” została oparta na inteligentnych (i nierzadko bardzo zabawnych) konfrontacjach i paradoksach. Bliscy stają się obcy, obcy bliscy, nieustająca balanga, po której nigdy nie ma kaca, zaczyna być kacem samym w sobie. A splot dwóch wyświechtanych scenariuszowych konwencji – komedii romantycznej i science fiction o igraszkach z czasem – finalnie okazuje się zdumiewająco oryginalną nową jakością.

Dodatkową treść dopisało do „Palm Springs” samo życie. Film powstał jeszcze przed pandemią, ale dzisiaj, po roku mniej lub bardziej ścisłych lockdownów, trudno nie potraktować miotających się Nylesa i Sarah jako metafory nas wszystkich. I może dlatego przyglądamy się ich perypetiom z empatią i czułością, co summa summarum składa się na trafiony, a wręcz idealny seans, by świętować otwarcie kin po długich tygodniach ich przymusowego zamknięcia.

Film do obejrzenia w kinach 🙂

foto. Gutek Film

Palm Springs, reż. Max Barbakow, Stany Zjednoczone 2020, już w kinach.

Udostępnij: