Są książki, które czyta się jak poezję. Małe formy, krótkie zdania. Ulotność zdarzeń. Skromność opisów. Bogactwo emocji i karuzela wrażeń. Są książki, które powstają nie po to, żeby czytelnik mógł utożsamiać się z bohaterem, wędrować oczyma wyobraźni po jego świecie, zaglądać do jego duszy, przeżywać jego rozterki, lecz po to, żeby cieszyć czytelnika każdym słowem.
Takie książki pisze Anna Arno. Jej opowieści z książki „Okno” to nanizane na epicką nić perełki. Obserwacje świata, codziennych zdarzeń. Niby żadne, ale znaczące. To, czego nie zauważamy na co dzień, co mijamy, obchodzimy z daleka, coś, do czego nie uzurpujemy sobie prawa, bo jest tak nijakie i nieinteresujące, dla Arno nabiera wielkiego znaczenia. Autorka szarość codzienności zamyka w poezję codzienności. Śmietnik, śnieg, ulica, kobieta, widok z okna, drzewo, park to dla Arno przyczynek do wyjątkowości. Śmietnik staje się miejscem spotkań, śnieg przypomina o tym, że ktoś tu był przed nami, kobieta rozplata warkocze przeszłości, widok z okna staje się obrazem, drzewo daje nadzieję, a park jest miejscem tajemnic. Przy czym nie ma w tej prozie napuszenia, egzaltacji, wydumania, przekroczenia. Jest spokój, opanowanie i wielka rozkosz dla czytelnika.
Kolejne fragmenty prozy Arno należy czytać z namaszczeniem, niespiesznie, pojedynczo. Tylko wtedy ułożą się w piękną całość. Anna Arno to genialna socjolożka codzienności, obserwatorka zdarzeń zwykłych, które wspaniale koloruje za pomocą niewyszukanych, acz pięknych słów.
Anna Arno
„Okna”
„Zeszyty Literackie”, Warszawa 2014