Putinowski trolling współgra z naszą wewnętrzną propagandą.
Z Jakubem Wygnańskim o złym i dobrym wilku w każdym z nas rozmawia Anna Maruszeczko.
Co przywodzi panu na myśl pojęcie nieczystości?
Według tradycyjnej chrześcijańskiej wykładni to jeden z siedmiu grzechów głównych. Wiedzie do lub od bezwstydu. No i tu zaraz pojawi się wina jako rodzaj czegoś, co odpowiednio stosowane może być lekarstwem na nieczystość. W sumie myślę, że funkcja winy jest nieco podobna do funkcji bólu. Trochę się boję wchodzić w rolę moralisty. Nie dlatego, że nie mam poglądów, tylko nie wiem, czy chcę ludzi irytować. Wiem też, że moralizowanie nie czyni ludzi moralnymi.
Będziemy trzymać się ziemi. Jak inaczej rozmawiać z aktywistą, z działaczem społecznym?
Myślę, że żyjemy w świecie, w którym wina jest często traktowana jak rodzaj dyskomfortu, którego mamy prawo pozbyć się jak najszybciej lub zgoła amputować niczym organ. To czasy bezwstydu. Mam na myśli życie publiczne. Konsekwencje są opłakane – bo jak mówi, chyba etiopskie, przysłowie: Gdzie nie ma wstydu, nie ma też honoru.
Zatem poczucie winy, wstyd w życiu publicznym nie występuje?
Nie wiem, jak uniknąć banału, ale rzeczywiście odnoszę wrażenie, że w życiu publicznym coraz częściej napotykamy bezwstyd i cynizm. To prawie norma. Nie mamy już żadnych autorytetów. Nie mamy się przed kim wstydzić i nie wstydzimy się przed samym sobą. Śmiało patrzymy w lustro…
A inne ludzkie, społeczne wady, które mieszczą się w grzechu nieczystości?
Luxuria – pożądliwość, rozwiązłość, wyuzdanie, nadmiar. Ale chyba nie chodzi o to, żebyśmy nieczystość zawężyli do aspektu cielesnego. Pojęcie pożądliwości jest znacznie szersze niż żądza cielesna, niż świat zanurzony w pornografii. Dawniej czymś w rodzaju normy była tęsknota za miłością, ale bez seksu, teraz
szukamy seksu, ale chcemy uniknąć miłości. W ewangelicznym tego odczytaniu istotą nieczystości jest konsumowanie jednych przez drugich. Ktoś kogoś traktuje przedmiotowo, odbierając mu godność. Jedni używają drugich do zaspokojenia swoich potrzeb. Tak rozumiana pożądliwość może także dotyczyć biznesu, władzy.
Dotykamy tematu chciwości.
Tak. Brak umiaru, niepohamowanie, niemożność zapanowania nad sobą. Chcesz więcej i więcej, nie zastanawiając się, czy ci to potrzebne.
I uciekanie się do nieczystych chwytów.
Nieczystych w sensie nieuczciwych. W ludziach bardzo silnie zakorzeniona antropologicznie jest klasyczna opozycja sacrum – profanum, czyste – nieczyste, luxuria – prudencja. To jest bardzo ważne ewolucyjnie – człowiek, żeby przetrwać, musiał umieć odróżnić sojusznika od przeciwnika, rzeczy zatrute od niezatrutych. Jednak gdy otworzymy drzwi z napisem „nieczyste chwyty”, to zrobi się tego strasznie dużo. Myślę, że ważnym tropem jest pożądliwość rozumiana jako branie do siebie, nie przedsiębiorczość, tylko „podsiębiorczość”.
Bardzo jesteśmy zafiksowani na sobie?
Tak, chociaż wydarzenia ostatnich miesięcy każą nam się zastanowić, kim my właściwie jesteśmy. Czy wtedy nie mieliśmy racji, czy teraz nie mamy racji?
Wtedy, czyli przed napaścią Rosji na Ukrainę i przed powszechną gotowością do niesienia pomocy, jaka była i jest naszym udziałem? Co panu podpowiada intuicja i obserwacje socjologa?
I wtedy byliśmy prawdziwi, i teraz jesteśmy prawdziwi. Wierzę w dualizm naszej natury. Mamy możliwość czynienia i dobrego, i złego, bo jest w nas pierwiastek dobra i pierwiastek zła. A gdy patrzę na przywódców politycznych, to widzę, że niektórzy budzą w ludziach głównie złe cechy, a inni – tęsknię za nimi – w szczególnych sytuacjach potrafią obudzić w nich to, co lepsze. To rzadkie momenty, kiedy ludzie gotowi są pójść za kimś, kto nie kłamie i mówi otwarcie, że będzie trudno. Wezwać ludzi do mobilizacji. Właśnie w takiej sytuacji się znaleźliśmy. To jest churchillowski moment.
Foto. Dorota Kaszuba & Michał Warda
Założenie jest zatem takie, że każdy z nas ma w sobie złego i dobrego wilka i że od nas zależy, którego będziemy karmić?
Tak, to jest jedna z metafor. W wielu kulturach występuje figura podwójnego ja. W kulturze Indian tę dwoistość ludzkiej natury symbolizuje niedźwiedź. To taki miły niedźwiadek, pluszak, który jednak może
zamienić się w straszną bestię. To dobrze pasuje do Rosji. Ukazała nam właśnie oblicze potwornego drapieżnika. Rosja w sensie geopolitycznym ma niezwykle drapieżny genotyp i jest to jedno z największych nieszczęść tego kraju. Od czasu powstania Księstwa Moskiewskiego, od czasu połknięcia
w XV wieku Wielkiego Nowogrodu żyje w imperialnej obsesji, po prostu nie może się z niej wyzwolić. Po rozpadzie ZSRR miał 30 lat, żeby się modernizować, i okazało się, że zużył ten czas na zupełnie co innego.
Jest osiłkiem, który ma olbrzymie muskuły, olbrzymie ambicje i równie duże kompleksy. Diabelska mieszanka.
Do tej pory w ten sposób myśleliśmy o Niemcach – druga wojna jako konsekwencja klęski w pierwszej wojnie. Poczucie krzywdy i jednocześnie olbrzymie ambicje. Plus potrzeba szukania autorytetu w osobowości autorytarnej.
Nasza historia także wykazuje symptomy tej piorunującej mieszanki.
Mieszanina bycia skrzywdzonym, niedocenionym, mesjanistycznym. Tak, i Polska, i wiele innych krajów czasem na to cierpi. I to jest też śmieszne, bo z zewnątrz widać, że ktoś się napręża, a w gruncie rzeczy to
jest niewiele więcej niż przyznanie się do kompleksów. Tylko nie wszyscy mają takie muskuły, jakie mają Rosjanie. Krążyły kiedyś dowcipy: Z kim graniczy Związek Radziecki? Z kim chce. Kurica nie ptica. Polska nie zagranica. Oni nadal myślą o Polsce pogardliwie – „Kraj Priwislański”. Ukraińcy to dla nich „Małorusini”, którzy nie mają podstaw do własnej tożsamości. Imperializm to ich sposób istnienia. Rosja nigdy nie przestała myśleć w kategoriach ekspansji.
Władza okrada naród, ale gdy się ten naród okadzi propagandą lepszości, wyższości, to naród traci poczucie, że jest się przeciw czemu buntować.
Dawniej można było to zrzucić na karb braku dostępu do informacji. Teraz, jak się słucha, co podają ośrodki badania opinii publicznej, co mówią Rosjanie w anegdotach chwalących reżim, można dojść do wniosku, że zbiorowa lobotomia jest możliwa. Nam też powinno dać do myślenia, do czego prowadzi eliminowanie ludzi, którzy myślą inaczej.