Przejdź do treści

NNO. Po stronie odpowiedzialności.

Komentujemy świat. Chcemy go zmieniać na lepszy.

Poznaj nas
Złe rzeczy, które w pracy robią dobrzy ludzie Złe rzeczy, które w pracy robią dobrzy ludzie fot. energepic/Pexel
Magazyn

Złe rzeczy, które w pracy robią dobrzy ludzie


15 sierpnia, 2022

Kim jest sprawca mobbingu? Nie, nie mówmy o sprawcy. To stygmatyzuje. Raczej o osobie, która stosuje zachowania, które uznajemy za negatywne.

Philip Zimbardo, który po doświadczeni sławnego eksperymentu stratfordzkiego był biegłym w sprawie przeciwko strażnikom więziennym z Abu Ghraib, argumentował, że w warunkach presji społecznej sposób zachowania człowieka w dużym stopniu zależy od roli, w której został on obsadzony i reguł postępowania, które uznał za najbardziej dla siebie korzystne. Ten sam mechanizm, który zadziałał u strażników z Abu Ghraib czy Guantanamo, widzimy w życiu zawodowym.

Bestia w każdym z nas?

Wbrew mitom osoby, które zostają wskazane jako mobberki czy mobberzy w zgłoszeniach do komisji antymobbingowych, to wcale nie psychopaci czy sadyści, choć Martha Stout, autorka „The Psychopath Next Door”, uważa, że: „im wyżej na drabinie, tym większą liczbę psychopatów się tam odnajdzie”.

W „Dniu Kobiet”, filmie Marii Sadowskiej, poznajemy Halinę, liderkę, która uwikłana w splot sytuacji zawodowych i rodzinnych podejmuje decyzje i traktuje swoje do niedawna koleżanki z zespołu w sposób, który z perspektywy wygodnego fotela oceniamy jako moralnie naganny. Zimbardo twierdzi jednak, że każdy z nas ma w sobie bestię. W warunkach kryzysu, określonej struktury władzy każda i każdy z nas mógłby być Ivanem Frederickiem, strażnikiem z Guantanamo lub Haliną.

Ofiara

A ofiara? Znów – nie ofiara, ale osoba, która doświadcza negatywnych zachowań. Sami o sobie nie chcemy myśleć w kategorii ofiary, która kojarzy się z osobą bezwolną, podatną, która biernie przyjmuje przemocową rzeczywistość. To dlatego na pytanie zadawane w kwestionariuszach: czy kiedykolwiek
byłaś, byłeś ofiarą mobbingu, które wymaga od respondenta/-tki autokategoryzacji jako ofiary działania zdefiniowanego jako niezgodne z prawem, znacznie mniej osób odpowiada pozytywnie, niż gdybyśmy zapytali np. czy doświadczałeś/-aś np. systematycznego plotkowania, pomawiania, przerywania odpowiedzi, podważania kompetencji itd., co spowodowało u ciebie obniżone poczucie własnej wartości. Oznacza to, że w rzeczywistości więcej z nas doświadcza mobbingu, niż deklaruje, że jest jego „ofiarą”.

Kto doświadcza mobbingu?

Część z nas nie uzmysławia sobie również, że zachowania, których doświadcza, mogą być właśnie mobbingiem. Mit, że mobbingu doświadczają tylko osoby słabe, naiwne i te z dołu hierarchii zawodowej, również nie pomaga w zidentyfikowaniu sytuacji przemocowej. Wielokrotnie zdarzało się, że mobbing zgłaszali liderzy i liderki zespołów – ci, którzy mogą doświadczać zachowań negatywnych zarówno z góry, ze strony swoich zwierzchników, jak i ze strony osób im podległych, bo przecież mobbing może mieć charakter oddolny. Pozostawanie „w imadle”, w sytuacji pozornie bez wyjścia nie ułatwia jej prawidłowej oceny.

W tym trójkącie aktorów sytuacji mobbingowej szczególne znaczenie mają jednak nie wymienione wyżej osoby, wobec których firmy najczęściej podejmują działania, ale ci, którzy są świadkami przemocy. To one, a nie osoby doświadczające czy stosujące zachowania negatywne, mają realną moc, by coś zmienić, mają szansę zareagować na to, co widzą, zatrzymać sytuację, zastopować osobę, która stosuje przemoc. Mogą też dać wsparcie, wzmocnić kogoś, kto jej doświadcza. To jednak trudna i wymagająca rola. Trudna, bo musimy chcieć zauważyć, co się dzieje wokół. Wymagająca, bo wiążąca się z odwagą reagowania.

Efekt rozproszonej odpowiedzialności u widzów to powszechna postawa nie tylko na ulicy, gdy nie podejmujemy resuscytacji, kiedy ktoś zasłabnie, bo czekamy, aż zrobi to ktoś inny. To też mechanizm, który obecny jest w pracy każdego dnia, gdy odwracamy głowę, słysząc wulgaryzmy, seksistowskie komentarze, mikroagresję czy rasistowskie czy homofobiczne uwagi.

Mobbing karmi się milczeniem

W postępowaniach wyjaśniających dotyczących mobbingu regularnie obserwujemy „cud niepamięci” świadków. Powodowany przez strach przed zemstą, obawę o pracę, o konsekwencje naruszenia społecznej zmowy milczenia. A przecież mobbing, jak każda przemoc, karmi się milczeniem.

Osoba, która zdaje sobie sprawę z tego, co się dzieje, ale nie reaguje – wspiera tę, która przemoc stosuje i potęguje dramat i poczucie osamotnienia tej, która jej doświadcza.

Tu jednak znów wkrada się niebezpieczny mit. Świadkiem jest bowiem nie tylko osoba, która widzi, słyszy tu i teraz. To też koleżanka z liceum, przyjaciel, któremu wylewamy smutki, a także ta osoba, która słyszała, że inni mówili, że… To świadek ze słyszenia, ktoś, kto również może przed sądem zaświadczyć, potwierdzić, choć nie jest świadkiem naocznym. Taki świadek, nie będąc uwikłanym w strukturę wzajemnych zależności w pracy, mniej się boi.

Przykłady mikroprzekazów:

  • Co nie dopowiesz, to dowyglądasz.
  • Jak na kogoś w twoim wieku całkiem dobrze mówisz po angielsku.
  • Dobra robota, nie spodziewałem się tego po tobie.
  • Powinnaś się tylko częściej uśmiechać i klient byłby zadowolony.
  • Liderka? Myślałam, że w twoim wieku musisz być praktykantką.
  • Można to było zrobić szybciej, ale efekt jest OK.
  • Jak na kogoś z dyplomem inżyniera, dobrze to ogarnąłeś.

Kolejny mit to utożsamianie mobbingu wyłącznie z aktywnym zachowaniem: krzykami, napastowaniem, plotkowaniem, mikrozarządzaniem.

W pracy zdalnej, mobbing może również przyjąć postać bezczynności – systematycznego pomijania na spotkaniach, regularnego ignorowania lub lekceważenia, uporczywego niepodejmowania decyzji, braku kontaktu.

Także zachowania bierno-agresywne w formie tzw. mikroprzekazów – z pozoru drobnych, nieznaczących komentarzy czy uwag, które jeśli mają miejsce regularnie i są wygłaszane przez dłuższy czas, mogą w swojej kumulatywnej postaci prowadzić do mobbingu. Są jak zacięcie się kartką papieru – niby niewidoczne, ale gdy się nagromadzą, boleśnie nie dają o sobie zapomnieć. Prawo mówi przy tym, że powyższe formy zachowań mogą występować alternatywnie.

Nie bądź obojętny

W praktyce najczęściej aktywnym formom towarzyszą zachowania bierne. Taka mieszanka, która dotyczy też różnych poziomów relacji, zarówno w obszarze zawodowym, jak i prywatnym (deprecjonowanie, podważanie kompetencji zawodowych połączone np. z plotkowaniem o sytuacji rodzinnej czy stanie zdrowia) szybciej i skuteczniej wytrąca z równowagi osobę ich doświadczającą.

Mit, że mobbing musi trwać latami, powoduje, że częściej zadajemy sobie pytanie „ile jeszcze wytrzymam” zamiast „jak mogę sobie pomóc”. Rzeczywiście, by mogły zostać nazwane mobbingiem, takie sytuacje muszą systematycznie się powtarzać i mieć charakter długotrwały. Trwać długo, tzn. przynajmniej tyle, by spowodować spadek poczucia własnej wartości w kontekście zawodowym. Jednak zwłaszcza osoby wrażliwe negatywnych skutków przemocy w pracy doświadczą szybciej i gwałtowniej.

Co zatem robić? Jakkolwiek patetycznie to zabrzmi, najwłaściwszym rozwiązaniem wydaje się jedenaste przykazanie. Nie bądźmy obojętni. Reagujmy na krzywdę, której doświadczamy sami, którą przecież potrafimy znosić latami i na tę, która stała się udziałem innych. Choć nieobojętność przecież nie jest łatwa i wymaga bycia przyzwoitym człowiekiem.

Artykuł ukazał się w 9. numerze Magazynu NNO Nieczystość.

Zobacz Magazyn NNO numer 8 „Zazdrość”.

Kup magazyn w wersji papierowej!

Udostępnij: