Przejdź do treści

NNO. Po stronie odpowiedzialności.

Komentujemy świat. Chcemy go zmieniać na lepszy.

Poznaj nas
Tak łatwo się nie poddam – reportaż Agnieszki Burton Tak łatwo się nie poddam – reportaż Agnieszki Burton Magazyn NNO Dobro
Magazyn

Tak łatwo się nie poddam – reportaż Agnieszki Burton


19 grudnia, 2023

Wizy udzielane obcokrajowcom legalnie i za łapówki. „Najszerzej otwarte drzwi” dla obywateli Białorusi i Ukrainy. „Zalanie Polski migrantami z krajów obcych kulturowo”, z Turcji, Indii, Filipin, Nepalu, Kazachstanu, Uzbekistanu, Gruzji, Azerbejdżanu, Rosji, Mołdawii, Bangladeszu, Wietnamu, Chin. W tym chaosie informacji z lewa i prawa często zapominamy, że odkąd Polska przystąpiła do Unii Europejskiej, sprowadzają się tu coraz chętniej również obywatele innych, często odległych krajów. Dlaczego swoje dobro, bezpieczeństwo, marzenia lokują w kraju nad Wisłą? Jak im tu jest? Z jakimi problemami się mierzą?

Problematyczne nazwisko

Styczeń 2022

– Nazywam się Clinton Tham Vun Khee i jestem malezyjskim obywatelem ze stanu Sabah, od pięciu lat mieszkam w Polsce. Przyjechałem studiować architekturę. Aplikowałem do różnych krajów, a mój ojciec pytał: „Czemu do Niemiec, przecież to nazistowski kraj?”. Ale to Polska mnie zaakceptowała, co też nie spodobało się rodzicom, bo w Malezji niewiele się wie o Polsce – opowiada po angielsku śniadoskóry, ciemnooki młodzieniec z długimi włosami. Obok siedzi jego żona, Polka, Agata. Jesteśmy w ciasnym mieszkaniu, które wynajmują niedaleko centrum Krakowa, wokół stołu raczkuje ich córeczka, na ścianach kolorowe polskie pejzaże – akwarele Clintona.

– Poznaliśmy się na Instagramie, szukałem informacji o Krakowie, lajkowałem zdjęcia, Agata śledziła ten sam hasztag. Napisała po sześciu miesiącach, że jest impreza w szkole, gdzie uczyła się języka chińskiego, po imprezie zapytała, czy zaproszę ją do McDonalda. – Wyglądał jak chiński model – dorzuca Agata – pomyślałam: „Aha, kolejny chiński pozer w grodzie Kraka”, nie wierzyłam, że ma 25 lat.

W 2019 roku Clinton i Agata rozpoczęli rejestrację małżeństwa, proces, który trwał dwa lata. Żeby się pobrać, musieli zdobyć malezyjskie potwierdzenie, że Clinton nigdy nie był żonaty. Wszystkich informacji odnośnie do potrzebnych dokumentów musieli szukać sami, w internecie, bo ambasada nic nie wiedziała. Wreszcie ze stosem papierów pojechali do urzędu w rodzinnym mieście Agaty, 30 minut od Krakowa. Tam pani w okienku miała problem z jego aktem urodzenia, bo tłumacz pominął jeden podpis, sprzed 30 lat. urzędniczka miała też ogromny problem z jego nazwiskiem.

Clinton i Agata z córką. Fot. Archiwum prywatne autorki.

– Jestem malezyjskim Chińczykiem. Zgodnie z naszą kulturą nazwiska zapisywane są w środku, pomiędzy imionami. Jednak w Polsce okazało się, że nazwisko musi być na końcu, co nie zgadzało się z moim paszportem.

– Od pań w urzędach słyszeliśmy: „Miałam wielu chińskich i wietnamskich petentów, wiem, jak wyglądają azjatyckie dokumenty”, „To jest wasz problem”, „Łatwiej będzie, jak sobie polecicie i weźmiecie ślub w Malezji”. Kilka razy nie wytrzymałam, trzęsłam się i prawie krzyczałam, raz trzasnęłam tymi dokumentami i do widzenia – denerwuje się na samo wspomnienie Agata.

– Wreszcie kazano nam dostarczyć sądowy papier, potwierdzający legalność jego nazwiska. Już przygotowywaliśmy się do wesela, a urzędniczka: „Na tym dokumencie nie ma znaczka!” No i trzeba było płacić za znaczek potwierdzający ważność dokumentu.

Nawet na naszym ślubie pytali: „Które to nazwisko?” – śmieje się Clinton. – A wesele było małe, domówka, z Malezji nikt nie przyleciał. Clinton ma kartę pobytu czasowego, czeka więc ich kolejna kafkowska biurokracja, czyli wywiad. Oddzielnie ona, oddzielnie on, przy pomocy tłumacza przysięgłego, za którego
będą musieli zapłacić. Będą pytać na przykład o kolory ścian w sypialni, dokładne daty poznania, imiona przyjaciół.

– Clinton nie pamięta takich detali – martwi się Agata. Pytam Clintona o jego akwarele na ścianach – polskie pejzaże w mocnych, azjatyckich kolorach, czy nie dołuje go polska jesień, wczesna wiosna?

Z tym daję sobie radę – śmieje się. – Lubię patrzeć, jak świat odbija się w kałużach. Gorzej ze zrozumieniem polskiego zachowania. To stanie w kolejkach, po lody na przykład, chociaż Agata tłumaczy mi, że to część tutejszej historii. No i nie mogę się przyzwyczaić do polskiego jedzenia, tęsknię za rodziną
i malezyjską kuchnią.

A jakie mają plany, marzenia? Clinton skończył politechnikę, ale w zawodzie architekta nic nie znalazł, pracuje więc dla firmy handlowej, po angielsku oczywiście, w finansach. Oszczędzają na zakup mieszkania.

Jest na karcie pobytu czasowego, pewnie nic nie będzie mógł tu kupić – martwi się Agata.

Październik 2023

Piszę do Clintona: „Co słychać?” Odpisuje: „W porządku, ale ze względu na inflację, wydatki związane z dzieckiem i rosnące ceny nieruchomości nie możemy już sobie pozwolić na życie w mieście.
Nadal pracuję w Krakowie, jednak po trzech latach wynajmu i problemach z właścicielem nie jesteśmy zainteresowani wynajmowaniem, zwłaszcza przy obecnych stawkach. Niestety nie otrzymaliśmy wystarczającego kredytu, aby kupić odpowiednie miejsce w Polsce. W przyszłym miesiącu wylatujemy
do Malezji z nadzieją na lepsze życie”.

Chcesz przeczytać cały artykuł?

Wspieraj NNO. Otrzymasz dostęp do tego i wszystkich artykułów z magazynu w wersji cyfrowej oraz wydanie papierowe.

Kup magazyn w wersji papierowej!

Udostępnij:

Dołącz do naszej społeczności

Zarejestruj się bezpłatnie, otrzymasz dostęp do wykładów, najnowszych artykułów, wywiadów i podcastów.

Dowiedz się więcej