Janina Filek – Katedra Filozofii, Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie
Zmiany zachodzące w świecie zmuszają do nieustannej refleksji nad ich przyczynami, ale i konsekwencjami, a tym samym nad odpowiednim dostosowaniem się do nich.
Uniwersytety jako centra wiedzy od początku powstania dążyły do poznania. Poprzez prowadzenie badań, ale także słynnych debat wpływały na kierunek i charakter zmian społecznych. U źródeł uniwersytetu odnajdujemy dążenie do poszukiwania prawdy o człowieku i o świecie, jego głównym zadaniem była zatem nauka. Ten kierunek został jednak z czasem uzupełniony o aspekt edukacyjny. Przełomowym momentem była tu reforma przeprowadzona przez Napoleona w 1808 r., według której priorytetowym zadaniem dla uniwersytetów stało się kształcenie służb publicznych na potrzeby umacniania państwowości. Podkreślenie misji edukacyjnej niektórzy oceniają bardzo pozytywnie, przyczyniło się ono bowiem do upowszechnienia nauczania, inni zwracają jednak uwagę na fakt, iż ostatecznie doprowadziło do zamiany uniwersytetów w wyższe szkoły zawodowe, powodując znaczne osłabienie ich misji badawczej.
Skąd zatem trzecia misja? Inspiracją dla niej była w jakimś sensie wizja uniwersytetu zaprezentowana przez Johna H. Newmana. W poglądach tego myśliciela uniwersytet miał być miejscem „nauczania wiedzy uniwersalnej”, a poprzez realizację funkcji pedagogicznych winien rozbudzać naturalną jej potrzebę, przygotowując adeptów nie tylko do logicznego myślenia, właściwego oglądu zarówno spraw, jak i ludzi, ale też rozumnego postępowania, szczerości, panowania nad sobą, nawyku filozoficznego myślenia itp.
Warto zauważyć, że propozycje różnego rodzaju reformowania uniwersytetu wynikały z pojawiających się co jakiś czas jego słabości. Na niektóre z nich, tkwiące w zachodnim modelu uniwersytetu, zwrócił uwagę Rabindranath Tagore, poeta, filozof, a jednocześnie założyciel sławnego Visva-Bharati University. Hinduski nauczyciel wskazywał na brak harmonii między jednostką a uniwersum w zachodnim systemie edukacji, co w praktyce przekładało się na brak harmonii między kształtowaniem indywidualności a potrzebami społeczeństwa. To przyczyniało się do spłycanie poczucia sensu istnienia człowieka i wydziedziczania go z potrzeby bezpośredniego kontaktu z wielorakimi formami świata oraz zaburzało naturalną skłonność każdej istoty ludzkiej do poszukiwania porozumienia z uniwersum. Tagore do dwóch zadań uniwersytetu dodał aspekt wspólnotowości, zarówno w wymiarze społecznym, jak i w kontekście wspólnoty wartości.
Uniwersytety przez wieki były w awangardzie zmian społecznych dzięki głosom swych wybitnych przedstawicieli, a także najgenialniejszych absolwentów. Ponadto wskazywały na istotne problemy, stwarzały możliwość swobodnej debaty oraz wyznaczały wartości wspierające fundamenty społeczeństwa. Dziś, niestety, znacząco zatraciły te moce. Nie inicjując zmian, zmieniają się pod presją czynników zewnętrznych, najczęściej rynkowych, które same paradoksalnie pierwotnie zainicjowały. Jedynie z rzadka są też obrońcami wartości, a jeszcze rzadziej inspiratorami nowych wartości, zatraciwszy zaszczytne miano „tworu idealnego”.
Dlatego też przyjęcie obecnie trzeciej misji, polegającej na podjęciu działań społecznie odpowiedzialnych, misji, której realizacja daje szanse na przywrócenie uczelniom ich społecznej rangi, wydaje się nie tylko naturalnym, ale też koniecznym elementem dalszego ich rozwoju. Jeśli uczelnie mają mieć wpływ na kreowanie społeczeństwa muszą ponownie stanąć w obronie wartości takich jak prawda, wolność, sprawiedliwość, równość w różnorodności, poszanowania godności każdego człowieka, ale także potwierdzać te wartości w ramach swej działalności badawczej, a tym bardziej edukacyjnej, stając się odpowiedzialne za to, co tworzą. W przestrzeni edukacyjnej nie wystarczy już okazjonalne wspominanie wartości, dzisiaj konieczne jest ich wdrażanie w całą sferę działalności uczelni. Konieczne jest zatem takie przygotowywanie absolwentów, aby mieli wiedzę, siłę i odwagę do ich obrony zarówno w przestrzeni zawodowej, jak i w przestrzeni życia społecznego. Uczelnia na powrót musi stać się wspólnotą przechowującą najcenniejsze społecznie wartości, nie w aspekcie „muzealnym”, ale ich nowej kreacji i wdrażania.
Jest to istotne, ponieważ wraz z rozwojem technologicznym jedność uniwersyteckiej wspólnoty, poszukującej prawdy i działającej w oparciu o uniwersalny system wartości społecznych, przestała oddziaływać. Zagubione zostało to, co łączy wszystkich poszukujących prawdy: nie słuchamy się nawzajem, nie czytamy nawzajem swoich tekstów, nie tworzymy wspólnoty myśli, stajemy się coraz bardziej wsobni i dlatego też osobni.
Uniwersytety powinny ponownie podjąć się odpowiedzialności również dlatego, że to w ich murach powstała sama idea odpowiedzialności. Należy jednak zauważyć, że wartość odpowiedzialności w jakimś sensie wpisana była w całą wcześniejszą tradycję uniwersytecką, choć fenomen odpowiedzialności został przez filozofię sproblematyzowany dopiero wraz z pojawieniem się nurtu filozofii dialogu, a zatem na początku XX w.
Istotne elementy idei odpowiedzialności zawarte były już w wartościach fundujących ducha uniwersytetu, takich jak: swoboda docierania do prawdy czy tolerancja bądź przygotowywanie adeptów nauk do krytycznego i obiektywnego myślenia. Ten właśnie fakt, tj. odwoływanie się uniwersytetu do wartości tradycyjnych, a dziś kojarzonych ze współczesnym rozumieniem odpowiedzialności, stał się – w tym przypadku – przyczyną nieco spóźnionego (głównie wobec rozwiniętej już teoretycznie koncepcji społecznej odpowiedzialności oraz jej licznych aplikacji w przestrzeni gospodarczej) dojrzewania do uświadomienia sobie przez uniwersytety swojej społecznej odpowiedzialności jako instytucji podejmującej działalność w szeroko rozumianej przestrzeni społecznej. Oparcie aktywności uniwersytetu na wolności i innych wartościach prymarnych, dyskutowanie nad ideą odpowiedzialności czy prowadzenie rozważań wokół odpowiedzialności podmiotów gospodarczych, ale też koncentracja działalności uniwersytetu na funkcji edukacyjnej doprowadziły do rozpowszechnienia się przekonania o naturalnej społecznej odpowiedzialności tej instytucji, wynikającej z samego faktu służenia społeczeństwu.
Mamy tu zatem do czynienia z sytuacją podobną do tej, z jaką spotkaliśmy się wcześniej w przestrzeni gospodarczej (w USA ponad 50 lat temu, w Polsce zaś mniej więcej 20 lat temu). Skoro przedsiębiorstwa dostarczały produkty i usługi potrzebne członkom społeczeństwa, część ekonomistów i praktyków gospodarczych aż do niedawna uważało, że w samym akcie produkcji oraz dostarczania usług wyczerpuje się społeczna odpowiedzialność biznesu.
Uczelnie mają świadomość odpowiedzialności negatywnej (czasami określanej mianem restrykcyjnej) za to wszystko, co uczyniły niezgodnie z obowiązującymi przepisami. Natomiast w rzadkich przypadkach uświadamiają sobie swą odpowiedzialność w pozytywnym rozumieniu jako odpowiedzialność za to, co mogłyby uczynić, dysponując potencjałem, jaki aktualnie posiadają. Zamiast eksplodować na zewnątrz siłą, energią, innowacyjnością, stały się wsobne. Zapisy prawne, praktyki zwyczajowe, oczekiwania administracji państwowej dotyczące funkcjonowania uczelni wyższych w Polsce, mimo powszechnego przekonania o autonomii tych instytucji, tak silnie oplatają dziś te podmioty, że działają one głównie w obszarze sprostania wymogom biurokratycznym.
W tej sytuacji sposób funkcjonowania uniwersytetów musi zostać na nowo zdefiniowany i oparty na świadomie przyjętej na siebie odpowiedzialności, także w jej pozytywnym aspekcie. Obok odpowiedzialności za to, co zostało już uczynione, np. za poziom i jakość procesu edukacyjnego w aspekcie zawodowym, uniwersytet musi wziąć na siebie odpowiedzialność także za to, co pozostaje w jego możliwości, czyli za to, co mógłby jeszcze zrobić dla bardziej harmonijnego rozwoju społeczeństwa.
Zgodnie z koncepcją społecznej odpowiedzialności powinna ona dotyczyć wszystkich obszarów aktywności uniwersytetu, stać się integralnym elementem strategii rozwojowej każdego uniwersytetu (a właściwie każdej uczelni). W idei społecznej odpowiedzialności uczelni należy zatem zgrać cztery istotne elementy: pierwotną wolność uniwersytetu wyrażaną w swobodzie praktycznego kreowania wartości na drodze poszukiwania prawdy, swobodę procesu edukacyjnego tam prowadzonego, zwiększenie integracji (ducha wspólnotowości) oraz świadomości roli społecznej uniwersytetu, głównie jako nośnika wartości w zmieniających się coraz szybciej uwarunkowaniach społeczno-gospodarczych. Jedynie zespolenie tych czterech elementów doprowadzi do wykreowania odpowiedzialności, bez której uniwersytet utraci charakter instytucji długiego trwania, zachowującej w centrum swego paradygmatu swobodne docieranie do prawdy.
Przekwalifikowanie uniwersytetu w „taśmę edukacyjną” spowodowało utrwalenie wspomnianego już potocznego przekonanie o naturalnej odpowiedzialności uczelni za kształcenie, blokując tym samym dotarcie do idei społecznej odpowiedzialności uniwersytetu jako instytucji kreującej wartości, a poprzez to kreującej także nowoczesne społeczeństwo.
Jedną z istotnych przyczyn niedopasowania uniwersytetu do zachodzących w świecie zewnętrznym zmian wydaje się niechęć tej instytucji do przyjęcia na siebie odpowiedzialności za bycie strażnikiem wartości. Powodów tego stanu rzeczy jest niewątpliwie wiele. Jedną z nich jest nieumiejętność uczynienia tego z uwagi na tempo zmian w coraz bardziej zglobalizowanym świecie. Innym jest brak chęci do refleksji na ten temat, a tym samym brak odpowiedniej wiedzy. Zapytajmy zatem, odwołując się do struktury fenomenu odpowiedzialności: za co i wobec kogo uczelnie są odpowiedzialne. Koncentrując się na pierwszej części odpowiedzi, nietrudno stwierdzić, że za:
- Rozwój nauki, oparty na naturalnej potrzebie poznawania, czyli za właściwe badania naukowe oraz ich jakość.
- Jakość przekazanej wiedzy zawodowej i przygotowanie elit do współrządzenia, czyli za poziom kształcenia.
Aby to jednak było możliwe, uniwersytet winien być odpowiedzialny także za:
- Prezentację i kultywowanie wartości sprzyjających zarówno rozwojowi nauki, jak i wysokiej jakości kształcenia, a tym samym za wskazywanie kierunków dla harmonijnego rozwój całego społeczeństwa.
Gdyby przejść do zagadnienia wobec kogo uniwersytet jest odpowiedzialny, należałoby wskazać na następujące grupy interesariuszy: pracowników (naukowych, administracyjnych, technicznych), studentów i doktorantów, inne uczelnie, społeczność lokalną, media, instytucje publiczne, społeczeństwo oraz środowisko naturalne.
Gdyby zapytać natomiast przed kim uniwersytet jest odpowiedzialny, a zatem o trybunał osądzający, to jest nim niewątpliwie społeczeństwo. Większość uczelni działa jednak tak, jakby sam fakt kształcenia zawodowego i wypuszczania na rynek absolwentów wyczerpywał społeczny wymiar funkcjonowania tej instytucji. Ponadto czyni to bez głębszej świadomości, że dobre przygotowanie zawodowe i społeczne obywatela nie może się odbywać bez odpowiedzialnego działania w każdym z wymiarów aktywności uczelni. Przykładowo, jeśli uczelnia kształci przyszłych urzędników, nie może pozwolić sobie na akceptację konfliktu interesów na poziomie zatrudnienia czy recenzowania prac naukowych, a tym bardziej na akceptację (czasami mającego znamiona bierności) zjawiska ściągania lub plagiatu, cały bowiem proces edukacyjny przyszłego urzędnika idzie na marne. Jeśli natomiast kształci przyszłych menedżerów, nie może pozwolić sobie na złe zarządzanie personelem, słabą kulturę organizacyjną czy też brak jasnej strategii rozwojowej własnej instytucji lub nierozpowszechnienie jej we właściwy sposób wśród pracowników oraz studentów, tak aby wszyscy wiedzieli, dokąd ich organizacja zmierza. Jeśli kształci przyszłych towaroznawców w kontekście dbałości o środowisko naturalne, nie może zaniechać działań ekologicznych, takich jak np. prosta segregacja odpadów czy oszczędność prądu czy wody.
Przykładów takich można podać wiele, choć nie należy z nich wyprowadzać wniosku, że jeśli uczelnia nie kształci urzędników, to zjawisko konfliktu interesów jest dopuszczalne, a jeśli nie kształci towaroznawców, to spokojnie może zanieczyszczać środowisko naturalne ponad miarę. W każdym z obszarów uczelnie powinny przestrzegać najwyższych standardów, ponieważ kształcą przyszłe elity, a od ich poziomu wykształcenia i ukształtowanej postawy obywatelskiej zależy przyszłość całego społeczeństwa. Uczelnia powinna być zatem organizacją działającą perfekcyjnie, a to właśnie w dzisiejszych czasach oznacza odpowiedzialnie, tj. uwzględniając potrzeby wszystkich interesariuszy na maksymalnym poziomie, jednocześnie monitorując nieustannie charakter tych potrzeb. Tylko takie podejście stwarza dzisiaj możliwość realizacji społecznej misji uczelni, a jednocześnie tworzy jej wartość jako instytucji autonomicznej, poszukującej prawdy i kształtującej system społecznych wartości. Odpowiedzialność uczelni przekłada się zatem na zadania nie tylko dla zarządzających uczelnią, ale też dla wszystkich jej pracowników oraz w istotnym zakresie także studentów, jak to bywało drzewiej.
ARTYKUŁ POCHODZI Z 5 NUMERU GAZETY NIENIEODPOWIEDZIALNI