Adam Aduszkiewicz, dr filozofii, coach i trener, autor i tłumacz
To pytanie dało tytuł wydanej przed paru laty po polsku książki francuskiego filozofa Andre Comte-Sponville’a. Kapitalizm nie jest ani moralny, ani niemoralny ̶ odpowiada autor, nie należy mylić moralności z biznesem ani biznesu z moralnością.
Gra słów, zręczny paradoks? Nie, Sponville przede wszystkim każe uważnie się zastanowić, o czym mówimy. Jego porządkujące ustalenia są bardzo pomocne w badaniu skomplikowanych zależności między wymaganiami etycznymi i wymaganiami działalności gospodarczej. „Wyobraźcie sobie – pisze – że jesteście prezesem firmy. Musicie zatrudnić handlowca. Kogo szukacie przede wszystkim: dobrego sprzedawcy czy sprzedawcy, który jest dobry?” Oczywiście najlepiej, żeby łączył obie cechy, ale przede wszystkim musi umieć sprzedawać. Nie za wszelką cenę. Metoda „buy or die” może zaszkodzić waszym interesom. Jednak ważne jest, żeby kandydat miał predyspozycje osobowościowe potrzebne sprzedawcy i znał techniki sprzedaży.
Prowadzenie biznesu to znajomość pewnego rodzaju technologii. Biznes należy do porządku technicznego. W tym porządku ważne jest, co da się zrobić, a czego nie da się zrobić. To najważniejsze pytanie, wokół którego obraca się większość biznesowych dyskusji. Jak można coś wyprodukować? Czy można to zrobić taniej? Jak pozyskać klientów? Jak sprzedać? Itd. Itd. W świecie technologii, również biznesowej, „wszystko, co jest możliwe, zostanie zrealizowane”. O ile będzie na to popyt. Ale, jak pokazał kryzys finansowy z 2008 roku, niczym nieskrępowana kreatywność biznesowa jest zabójczo groźna. Wobec stworzonych przez siebie technologii, w tym możliwości i apetytów światowego kapitalizmu, jesteśmy niczym uczeń czarnoksiężnika, który stracił kontrolę nad swoimi wytworami.
Na szczęście świat jest bardziej skomplikowany. Żeby opisać rzeczywistość, w której ludzie decydują o tym, co robić, a czego nie robić, Sponville wyróżnia cztery porządki. Ramy porządku technicznego wyznacza porządek polityczno-prawny, który definiuje, co jest legalne, a co nie jest legalne. A że legalność to nie wszystko, można przecież zachowywać się dość podle, nie naruszając prawa, być, jak pisze Sponville: „legalistyczną świnią” , potrzebna jest kolejna rama: porządek moralny, który opisuje, co jest dobre, a co złe, co ludzkie, a co nieludzkie.
Na tym nie koniec. Trzymanie się zasad i wskazań moralnych nie chroni przed wypaczeniami. Można się zapędzić i zostać „moralną świnią”. Wystarczy się rozejrzeć. Trudno nie zauważyć rozjuszonych moralizatorów pouczających wszystkich o wszystkim. Często przywoływany przez Sponville’a inny francuski filozof Alain przestrzegał: „moralność nie jest dla sąsiada”. „Mówiąc do sąsiada: Musisz być wspaniałomyślny, nie okazujesz wspaniałomyślności. Mówiąc do sąsiada: Musisz być odważny, nie okazujesz odwagi”. Co najwyżej obłudę.
Czy jest jakaś rada na ograniczenia i pułapki porządku moralnego? Owszem, jest nią porządek, który Sponville nazywa etycznym albo duchowym, albo po prostu porządkiem miłości. Wysokie rejony, niełatwo tam dotrzeć.
Precyzja pomaga w myśleniu. Mieszanie porządków zaciemnia obraz, daje przestrzeń do działania hochsztaplerom i otwiera drogę barbarzyństwu. Kto pamięta, jak znakomicie rozwiniętą infrastrukturę etyczną miał Enron? Kodeks etyczny, procedury, odpowiedzialnych za ich stosownie funkcjonariuszy. Upadek Enronu powinien skłaniać do refleksji każdego, kto zastanawia się, co zrobić, żeby jego firma czy jego branża nie wplątała się w mętne interesy.
W porządku moralnym liczy się bezinteresowność. Kant uczył, że moralność jest sumą obowiązków, jakie potrafimy sobie narzucić „niezależnie od wszelkiej oczekiwanej nagrody, kary, a nawet wszelkiej nadziei”. Czy można pogodzić bezinteresowność z zyskiem? Na pewno nie można ich pogodzić, nie rozróżniając porządków, do których należą.
Pośród ważnych postaci, na które powołuje się Sponville, jest Simone Weil, która w jednej ze swych książek pisała o sile ciążenia i sile łaski. Siła ciążenia to oddziaływanie „niższych” porządków na wyższe. Ujawnia się, gdy jako szef firmy mówisz sobie: zysk jest dla mnie najważniejszy, albo: mój bonus jest dla mnie najważniejszy, gdy mechanik naprawiający komuś samochód wkłada używaną część zamiast nowej, lekarz przepisując lek choremu, wybiera producenta, który zaprosił go na konferencję w luksusowym kurorcie. Sponville pisze tak: „Do tego popycha nas zmęczenie. Do tego popycha nas rutyna. Do tego popycha nas ogół. W grupie zawsze, i tym bardziej, im jest liczniejsza, miłość ma skłonność do degradowania się do moralności, jeśli nie do moralizmu; moralność ma skłonność do degradowania się do polityki, to znaczy do układu sił; polityka ma skłonność do degradowania się do techniki, do ekonomii, do zarządzania”. Warren Buffet nie bez racji powiedział kiedyś, że najgroźniejsze słowa w biznesie to: „bo wszyscy tak robią”.
Znany harwardzki profesor etyki biznesu Joseph L. Badaracco jest między innymi autorem książki zatytułowanej „Defining Moments”. Zajmuje się w niej podstawową kwestią, jaką jest konfrontacja z dylematami moralnymi w działalności biznesowej i umiejętnością rozpoznania, kiedy dylemat, z jakim trzeba się zmierzyć, nie należy już tylko do porządku technologii biznesowej, lecz do porządku moralnego. Takie momenty, pisze Badaracco, ujawniają rzeczywiste, a nie deklarowane wartości, którymi ludzie się w życiu kierują, są testem wierności tym wartościom i co być może najistotniejsze, mają znaczenie formacyjne, kształtują człowieka i jego los. Za każdym razem jest to decyzja, która otwiera przed nimi jedne drzwi i zamyka inne. Wyobraźmy sobie kogoś, kto w jakiejś chwili musiał zwolnić z pracy przyjaciela. Musiał wybrać między przyjaźnią a lojalnością wobec firmy. Wybrał firmę. Możliwe, że po latach został wielkim prezesem. Nie wiemy, czy po latach ta decyzja mu ciążyła, czy nie, ale na pewno, gdy ją podjął, nie był już takim samym człowiekiem jak wcześniej.
W pytaniu o moralność w biznesie nigdy nie chodzi o sam biznes. Biznes sam w sobie należy do sfery technologii. Ale porządki, o których pisze Sponville, rozłączne, choć oddziałujące na siebie w zewnętrznym świecie, zbiegają się w każdym z nas. Wykonywana praca, zawód jest, o czym przypomniał Max Weber w swej sławnej „Etyce protestanckiej”, również powołaniem człowieka. Podejmując różne decyzje biznesowe, posługując się biznesową technologią, człowiek decyduje o tym, co zrobi ze swoim powołaniem. Może powiedzieć: „tylko zysk się liczy” i samego siebie sprowadzić do porządku technicznego. I wtedy staje się po prostu maszynką do zarabiania pieniędzy. Ale ma szansę dostrzec, że jego powołaniem jest coś więcej. Siła ciążenia mocno daje o sobie znać. Ale, jak pisze Sponville: „tylko jednostki niekiedy mają coś, co przypomina łaskę, czyli zdolność wspinania się (…) znam tylko trzy rzeczy, które pomagają nam wspiąć się na tę pochyłość, po której – w przeciwnym razie – grupy wciąż będą nas ściągać w dół, a mianowicie miłość, świadomość i odwagę”. Siła miłości, świadomość i odwaga ludzi zajmujących się biznesem rozstrzyga o moralności biznesu.