Jest plus i minus, jest polaryzacja. Bez polaryzacji nie może powstać jakakolwiek energia. Bez przepływu energii, bez ruchu nie ma życia.
Nierówność to naturalny stan rzeczy. Zróżnicowanie genetyczne, społeczne czy kulturowe jest z nami obecne od kołyski aż po grób. Wzmacniane jest to na poziomie osobniczym, w którym młodzi są biedniejsi niż starsi, a starsi są mniej sprawni od młodych itd.
Niektórzy odrzucają porównywanie zachowania ludzi do zwierząt i kwestionują zasady naturalnego porządku. Co więcej, starają się realizować hasła o równości, które przerabialiśmy w naszej historii wielokrotnie – wystarczy wspomnieć rewolucję francuską czy rewolucję październikową w Rosji. Dlatego dobrze jest wiedzieć, co chcemy osiągnąć i co jesteśmy gotowi w zamian za to poświęcić. Czy jesteśmy gotowi na kolejny potop, który wszystko zrówna i pozwoli budować nowy świat nielicznym wybranym? A może potrzebujemy/chcemy tylko utopijnej rewolucji, która po raz kolejny „zlikwiduje” nierówności i będzie nas kosztować mniej, bo „tylko” miliony istnień i cierpienie kolejnych milionów? Utopia, choć niematerialna, może być bardzo niebezpieczna.
Chyba wszystkie religie, w tym tradycyjne wierzenia, mówią, że człowiek to istota powstała z połączenia wiecznej duszy i śmiertelnego ciała. Ciało przynależy do królestwa zwierząt, a ono – jak każde królestwo – jest zhierarchizowane i… kropka.
W zhierarchizowanym społeczeństwie jest ten, który je pierwszy, i ten, który je ostatni, i nie ma co się obrażać. Silni stają się jeszcze silniejsi i dzięki temu gatunek ma większe szanse na przetrwanie. Hierarchia w społecznościach ludzkich prowadzi do większych i nienaturalnych nierówności. Występuje tu bowiem dodatkowo chęć posiadania ponad potrzeby i silna protekcja uprzywilejowanych przez tradycyjne systemy władzy. W ciągu tysiącleci systemy władzy zmieniały się, między innymi pod wpływem buntu ciemiężonych. Wyłonione przez nie nowe elity zastępują te stare i dalej bronią tych samych przywilejów. Nieskończona gra o sumie zerowej.
Z kolei z punktu widzenia oświeconej władzy nierówności oznaczają istnienie zasobów, które nie są wykorzystywane. Duże nierówności to duże marnotrawstwo zasobów i potencjału, który jest do dyspozycji. W efekcie pojawia się dążenie do egalitaryzmu.
Osobiście nie utożsamiam nierówności z brakiem szczęścia. Poczucie szczęścia to również wynik akceptacji i docenienia tego, co się posiada, a także znalezienia swojego miejsca w świecie.
Myślę, że każdy ma swoją drogę, którą wyznaczają mu jego światopogląd, wrażliwość, racjonalność i jego determinacja.Zazdrość zaś generuje energię do zmiany zastanego stanu rzeczy i szukania innego miejsca w świecie. Zazdrość materializuje się w naszym świecie w postaci intencji, od której zaczynają się zmiany na planie fizycznym. Wszystko bowiem, co istnieje, jest wytworem idei. Ale na drodze pomiędzy intencją a ideą jest ukryta pułapka. Chińskie powiedzenie mówi: uważaj, o czym marzysz, bo może się spełnić. I to niekoniecznie tak, jak sobie to wyobrażasz.
Zazdrość jest uczuciem subiektywnym, wewnętrzną percepcją, projekcją umysłu i wytworem naszego ego. Zazdrość wspomaga konkurencję, konkurencja stymuluje rozwój, a rozwój tworzy nierówności. Im szybszy rozwój, tym większe powstają nierówności – i koło się zamyka.
I na koniec przypomnę znaną zasadę: podobne przyciąga podobne. Jesteś zawistny, to będziesz do siebie przyciągał zawistnych ludzi. Jeżeli twoja zazdrość będzie konstruktywna, będziesz obracał się wśród ludzi, którzy myślą podobnie. W każdym z nas jest i zazdrość (w tym ta zawistna), i życzliwość. Zaakceptujmy obie, bo obie są potrzebne. Polaryzacja daje nam energię. Natomiast pracujmy świadomie nad tym, aby proporcje tych energii w naszym życiu były zgodne z naszymi wartościami, których – zaryzykuję twierdzenie – jako dorośli nie możemy zmienić. Bądźmy spójni sami ze sobą i zmieniajmy świat, zaczynając od siebie.
Artykuł został opublikowany w 8 numerze Magazynu NNO.