Przejdź do treści

NNO. Po stronie odpowiedzialności.

Komentujemy świat. Chcemy go zmieniać na lepszy.

Poznaj nas
Świat głodnych duchów Świat głodnych duchów
Głębiej w Siebie

Świat głodnych duchów


27 marca, 2019

Adam Aduszkiewicz dr filozofii, coach i trener, autor i tłumacz

Obraz marnego losu człowieka, którym zawładnęła chciwość, towarzyszy ludzkości od zarania dziejów.

Ważną postacią mitologii buddyjskiej jest ponura postać głodnego ducha. Ma wielki brzuch, lecz jego gardło jest tak wąskie, że nigdy nie jest w stanie tego brzucha napełnić. Głodny duch, dręczony pragnieniem, nie potrafi dostrzec wody, gdy ma ją przed sobą, a jedzenie, na które patrzy wywołuje w nim wymioty, przez co cierpi jeszcze bardziej. W postaci głodnych duchów odradzają się ludzie, którzy we wcześniejszym życiu byli egoistyczni i chciwi.

Na Wschodzie i Zachodzie nie brak pouczających opowieści i obrazów, które przestrzegają przed cierpieniem, jakie rodzi chciwość i zachłanność. A jednak to one wydają się napędzać świat, w którym żyjemy. Wzrost konsumpcji jest dowodem sukcesu osobistego, jest miarą skuteczności przywódców politycznych i liderów biznesu. Szczególny to sukces, dziwna skuteczność. W zachłannym świecie trudno jest dzielić się dobrami. Ludzie mogą w nim umierać z głodu, dzieci mogą być wykorzystywane jako tania siła robocza, można niszczyć środowisko. W konkursie łapczywości wygrywa ten, kto złapie pierwszy i więcej. Przykład Bhutanu, którego władcy zamiast PKB przyjęli jako miarę rozwoju kraju wskaźnik szczęścia narodowego brutto i osobistym przykładem pokazują, na czym polega anty-konsumpcjonizm jest maleńkim wyjątkiem na mapie światowej zachłanności. Ale ten maleńki wyjątek wyostrza pytanie o naturę zachłanności. Również w Bhutanie ludzie coś kupują i coś sprzedają. Czegoś pragną i cieszą się, gdy to dostaną. Pytanie o zachłanność dotyczy trudnej do uchwycenia granicy między sensownymi potrzebami i pragnieniami, których spełnienie czyni życie ciekawszym i piękniejszym, a żądzą, której konsekwencją jest smętna egzystencja głodnego ducha.

Ewagriusz z Pontu, mnich, który żył w IV wieku naszej ery na egipskiej pustyni, w swym sławnym dziele „O ośmiu duchach zła” chciwość uznał za korzeń wszelkiego zła: „… z niej wyrastają niczym dzikie pędy pozostałe namiętności (…) Kto chce wyciąć namiętności, niech usunie wpierw korzeń. Kiedy bowiem utrzymuje się chciwość pieniędzy, na nic się nie zda obcinanie gałęzi”. Co takiego jest z chciwością, że to właśnie z niej bierze się całe zło? W innym dziele, „Sporze z myślami” Ewagriusz stara się dociec, jakie złe myśli, napędzają chciwość. I dostrzega, że człowiek staje się chciwy dlatego, że się boi, że zaraz mu czegoś zabraknie. To ze strachu wyrasta zła myśl, która „ukazuje mi gorzką nędzę i powstające z niej nieszczęścia oraz napawająca mnie troską , że w dniu niedostatku nie znajdę pomocy”.

Za obawą, że zaraz czegoś zabraknie idzie żal za tym, co dało się potrzebującym. To przypadek duszy „litującej się nad ubogimi, ale popadającej w przygnębienie i żal z powodu pieniędzy, które na nich wydaje”.

Ze strachu i chciwości powstają złe myśli przełożonego wspólnoty, które każą mu obarczać braci trudem i cierpieniem, zamiast zostawić im czas na poznawanie Pisma i naukę. Są to myśli, „by zamykać zapasy w magazynie, a nie dawać odpocząć żadnemu z braci”. A także myśli usprawiedliwiające pracę w trudnych warunkach „pod pretekstem, że pieniądze rozchodzą się i nie ma ich już, i nie można ich znowu zdobyć”.

Oczywiście chciwość łatwo znajduje dla siebie uzasadnienie w myślach o tym, że pieniądze przynoszą korzyść, bo przecież bogactwo przyda się braciom w klasztorze i gościom. Ale to również są złe myśli, bo jak przestrzega Ewagriusz, to demon podpowiada, „że ktoś może posiadając bogactwa służyć Bogu”.

Nadzieje owładniętych strachem przed nędzą pracoholików i dusigroszy są płonne. Nic bardziej zwodniczego, uczy Ewagriusz, niż myśl, że bogactwo da odpoczynek i sławę. Nic takiego nie nadejdzie, bo, jak przestrzega w „Ośmiu duchach zła”: „Morze nie przepełni się, choćby wchłonęło mnóstwo strumieni, a żądza chciwego pieniędzy nie nasyci się posiadaniem rzeczy”. I wreszcie zdanie, w którym trudno nie rozpoznać złej karmy zwolenników hasła „greed is good”: „mnich chciwy na pieniądze ciężko pracuje, ubogi zaś oddaje się modlitwom i czytaniu”.

Według Ewagriusza, do zachłanności prowadzi strach przed stratą i strachliwa zapobiegliwość. To z ich powodu człowiek przekracza cienką linię oddzielającą stawianie ambitnych celów i poszukiwanie środków na ich realizację od zachłannego gromadzenia dóbr, żeby obroniły przed czarną godziną, która i tak nadejdzie. Biedne, małe zagubione ego próbuje, gromadząc różne rzeczy, stworzyć sobie pozory wielkości, wznieść mur, za którym choć przez chwilę poczuje się  bezpieczne.

Ale to nie wszystko. O tym, gdzie jeszcze błąka się zagubione ego, opowiada historia Tantala uwięzionego przez bogów w Hadesie. W wersji Zygmunta Kubiaka podanej w „Mitologii Greków i Rzymian”: „Starzec o spieczonych pragnieniem ustach stoi w wodzie sięgającej mu do podbródka, lecz ilekroć próbuje napić się, woda ucieka – dajmon osusza ją tak, że stopy pali spękany grunt. Z gałęzi nad głową Tantala zwieszają się cudowne owoce: granaty, jabłka, oliwki, figi, lecz gdy zgłodniały po nie sięga, wiatr je podrywa do chmur”. Męka Tantala, tak bardzo przypominająca udrękę głodnych duchów, jest karą za stan ducha określany w starożytności jako „hybris”, przesadę, pychę, arogancję, postawę, która jest zaprzeczeniem harmonii wszechświata i właściwej miary. Tantal, syn Zeusa i nimfy Pelos, był bajecznie bogatym królem w mieście Sipylos w Lidii (Azja Mniejsza). Często biesiadował z bogami. Nie tylko u nich na Olimpie, lecz także w swoim pałacu. W końcu nabrał tak wielkiego mniemania o sobie, że zaczął powątpiewać we wszechwiedzę bogów. I, wedle jednej z wersji opowieści, pewnego razu, żeby dowieść ich ignorancji, podał podczas uczty wspaniałą pieczeń. Nie zwiódł jednak Zeusa, który od razu dostrzegł, że przyrządzono ją z ciała Pelopsa, syna Tantala. Tantal zawinił podwójnie: morderstwem i tym, że mało było mu bogactwa i władzy. Chciał być równy bogom, a nawet ważniejszy niż oni. Za to spotkała go kara. Zachłanność, do której prowadzi hybris to nie podszyte strachem sknerstwo, ani kompulsywny pracoholizm człowieka, który ciągle się boi, że mu zabraknie. To niepohamowane pożądanie dowodów wielkości, wyższości i władzy.

Czy coś może uleczyć biedne ego, które miota się między Scyllą strachu i Charybdą pychy?  Claude Durix, zmarły w 2012 r. francuski lekarz, mistrz japońskich sztuk walki i nauczyciel zen, który większość życia spędził w Maroko, w swej książce „Sto kluczy zen” w rozdziale poświęconym konsumpcji opowiada, że „w Maroku istnieją jeszcze sklepiki, w których nie ma nic: pomieszczenie jest puste. Kupujący musi powiedzieć, co jest mu potrzebne, potem prosi sprzedawcę, który idzie szukać tego w magazynie. Sprzedawca uważałby siebie za wyjątkowo nieuczciwego, gdyby zaproponował kupno czegoś, co nie było zamierzone.” Ten kupiec nie stara się zwieść kupującego, bo nie martwi się, że sprzeda za mało. Nie boi się, ani nie zabiega o to, żeby osiągnąć największe na rynku wskaźniki sprzedaży. Trudno oczekiwać od świata, że stanie się inny. Można jednak samemu stać się innym. Tworzyć siłę wewnętrzną, która pozwala zachować niezależność i wolność. Nie bać się, że czegoś zabraknie i że nie dość widać, jaki jestem wielki i ważny. I nie odrodzić się jako głodny duch.

rys. Hanna Pyrzyńska (hannapyrzynska.pl

 

ARTYKUŁ ZOSTAŁ OPUBLIKOWANY W 6 NUMERZE GAZETY NIENIEODPOWIEDZIALNI – ZAMÓW GAZETĘ.

Udostępnij: