Przejdź do treści

NNO. Po stronie odpowiedzialności.

Komentujemy świat. Chcemy go zmieniać na lepszy.

Poznaj nas
Lem na nowo, i na nowo.., i tak ad astra Lem na nowo, i na nowo.., i tak ad astra
Czytam

Lem na nowo, i na nowo.., i tak ad astra


28 stycznia, 2022

Co można jeszcze przeczytać u Lema oprócz tego, co zostało już wyczytane przez tysiące poprzedników? Podejmuję jednak ten temat, ale też nie z powodu towarzyskiego kontekstu, bo na pewno zdanie – „Czytam na nowo Lema” – bardzo dobrze brzmi.

Lem to przecież pierwsza liga światowych futurologów, pisarzy sci-fi. Tych, którzy przewidzieli komórki, tablety, internet. Bez których nie byłoby second life’u, a obecnie metawersu. Nie można też zapominać o „Filozofii przypadku”, czy „Bajkach robotów”. A więc także filozof i bajkopisarz?

Gdy na nowo czytam Lema odnajduję w nim pana od fizyki, przedmiotu lubianego/nielubianego w proporcji 20/80. I przyznaję, że chciałbym mieć takiego w szkole. Może proporcje zmieniłyby się na korzyść fizyki? Bądź co bądź, wykłada ją robiąc przewroty w kosmicznej próżni. (Lem to patron Festiwalu Nauki w Krakowie, oraz rozlicznych liceów i szkół podstawowych rozrzuconych po kraju).


W pisanych z rozmachem powieściach jest (a raczej – był) także popularyzatorem świata Zachodu w epoce Zimnej Wojny. Co w czasach gomułkowskiej siermiężności u nas było ewenementem. Jak? Zabierając nas razem ze swymi bohaterami na wycieczki samochodem z Hertza po Intercontinentalach całego świata. Być może przydałby się znów, tu na miejscu, aby robić to samo w 2022 roku – tłumaczyć ludziom Zachód?

Czy maszyny nas zastąpią?

Lem odczytany na nowo może wpływać na ewolucję technologiczną, której doświadczamy i współtworzymy bitami, cierpliwie wstukując na szkłach smartfonów nasze poczynania. W „Rozprawie”, opowiadaniu pochodzącym z „Opowieści o pilocie Pirxie” spotykamy się z „nieliniowymi”, jak pisarz określa androidów. Transgresja ludzkości dokonuje się tam nie bez obaw, jakie obecnie żywimy rozwijając sztuczną inteligencję. Z jednej strony „po co tworzyć nowy gatunek z tak dużą ilością energii, który byłby gorszy jego od twórców?”. Z drugiej pytamy się – czy maszyny nas definitywnie zastąpią? Staniemy się zbędni? Czy będą czuć? Potrafią kochać? To opowiadanie pozwala nie tylko zainicjować refleksję na temat relacji człowiek – maszyna, ale na swego rodzaju superwizję. W jakim stopniu człowiek z jego perseweracją, behawioralnością wyuczonych poczynań sam dla siebie jest maszyną i co może wystawić jako atut w konfrontacji z robotem, jaki tkwi w nim samym?

W „Kongresie futurologicznym” pisarz bawi się z nami w postmodernistyczną naukę. Kpi z umiędzynarodowienia, globalizacji i nihilistycznego wyjałowienia publicznego życia. W „Katarze” dokonuje wariacji na temat gatunku powieści kryminalnej. Znowu w powieści „Niezwyciężony” opisuje prymitywny ekosystem maszyn, które wykształciły niezwykle skuteczny sposób eliminowania innych gatunków niż one; pokonały wszystko na odległej planecie. Elektro-mikroorganizmy doprowadzają nawet do odpodmiotowienia człowieka, redukcji „ja” do … nie, nie napiszę dalej.

Może zachęcę Was do ponownej eksploracji kosmosu z Lemem? Bo przyznam, że najbardziej lubię takiego Lema – futurologa, który swych bohaterów-kosmonautów wsadza w rakiety i każe przemierzać galaktykę w statkach-pierwowzorach dla tych z „Gwiezdnych wojen”. Parking na Księżycu, skolonizowany Mars, lot przez pierścienie Saturna … świat Lema opisany jest w sposób tak sugestywny, że nie mogę oprzeć się wrażeniu, że tworząc sci-fi opisywał wydarzenia a posteriori. Jakby podbój kosmosu już wtedy się odbył, a ludzie muszą tylko podtrzymywać zdobycze niemałym trudem, co zresztą jest przecież w dużej części treścią naszej codzienności.

Tak więc, gdyby NASA, Chińczykom, Muskowi, Bransonowi i innym, jacy nadejdą później nie udało się do końca, to mamy Lema. On opisał świat o wiele zasobniejszy w przestrzeń niż ten, który znamy. Czy doskonalszy?

Udostępnij: