Dobry tutor powinien być lustrem i lampą, mawia mój autorytet z mentoringu. To znaczy, że powinien czasem pomóc się odnaleźć swojemu podopiecznemu, a czasem oświecić mu drogę, wskazać kierunek.
Czy w dzisiejszych czasach wystarczy, gdy szef firmy będzie sprawnym menedżerem, czy też powinniśmy oczekiwać od niego czegoś więcej?
Według wielu badań millennialsi oczekują od szefa standardów, których przestrzegania on sam wymaga od swoich współpracowników. Szef powinien być couchem i mentorem. Polacy, zapytani w badaniu, które przeprowadziliśmy we wrześniu 2016 roku wspólnie z domem badawczym Maison & Partners na potrzeby projektu Nienieodpowiedzialni.pl, o kwalifikacje, jakie powinni mieć liderzy branży finansowej, wyżej postawili kompetencje moralne niż skuteczność i solidne wykształcenie.
W tych samych badaniach respondenci na pytanie o to, kto jest ich autorytetem, odpowiedzieli dość przewidywalnie: że są to przede wszystkim ich rodzice, dziadkowie, Jan Paweł II i Józef Piłsudski, dalej nauczyciele i Lech Wałęsa. Ale prawie co piąty z badanych wskazał na szefa firmy, w której pracował. Wyżej niż na prezydenta Roberta Biedronia czy prezydenta Andrzeja Dudę, czy też Andrzeja Rzeplińskiego. Czy to może jest czas na wzrost autorytetu liderów biznesu?
W pewnej debacie oksfordzkiej z tezą „Branża finansowa nie potrzebuje autorytetów moralnych”, której miałem przyjemność słuchać, powiedziano, że lepiej, by szefowie firm finansowych nie byli autorytetami dla swoich pracowników, bo będą oni sprzedawać jeszcze więcej złych produktów finansowych. Jest w tym oczywiście nieco przewrotności, ale do czego może prowadzić niewłaściwie wykorzystany autorytet, pokazały kiedyś eksperyment Milgrama czy też niedawna historia Jordana Belforta, bohatera filmu „Wilk z Wall Street”. Na temat zagrożeń w edukacji młodych ludzi, związanych z niewłaściwym wykorzystaniem autorytetu, napisano wiele, jeszcze więcej o tym, że nastąpił upadek autorytetów w dzisiejszych świecie.
Czy jednak możemy sobie bez nich dzisiaj poradzić i czy autorytety mają swoją dobrą stronę? Są moim zdaniem wyzwania, którym bez mądrych liderów trudno będzie sprostać. Kiedyś brak informacji wymagał przewodników, dzisiaj są oni potrzebni z powodu ich nadmiaru, przez który świat jawi się jako mało optymistyczny. Zacznijmy od tego, że trudno się pogodzić ze zjawiskiem systematycznego rozwarstwiania ekonomicznego społeczeństw. Można lekceważąco, śladem wielu akademickich komentatorów, podejść do tego, co pisze Thomas Piketty, ale scenariusz, że 1 proc. ludzi będzie posiadał więcej niż 99 proc. pozostałych, jest realny. Martin Ford pisze w swojej świetnej książce „Świt robotów. Czy sztuczna inteligencja pozbawi nas pracy?” o problemie z redystrybucją gospodarczego wzrostu w Stanach Zjednoczonych – od lat 70. PKB rośnie, ale płace już nie. Jeżeli do tego wszystkiego dołożymy możliwy niebawem z powodu uczenia się maszyn i sztucznej inteligencji skokowy wzrost automatyzacji wielu stanowisk pracy, to rysuje się nam zupełnie realny scenariusz trwałego bezrobocia.
Z badania opublikowanego w 2013 roku przez naukowców z Oksfordu – jak pokazała Natalia Hatalska podczas tegorocznego Europejskiego Forum Nowych Idei w swoim raporcie dotyczącym przyszłości pracy – wynika, że ponad połowa istniejących dzisiaj zawodów przestanie istnieć w ciągu najbliższych 20 lat. W tym samym raporcie możemy znaleźć też, że 65 proc. dzieci urodzonych po 2007 roku będzie pracowało w zawodach, które dzisiaj jeszcze nie istnieją. Dalej, że onkolodzy w jednym z amerykańskich szpitali używają IBM Watson do pomocy przy leczeniu i diagnostyce nowotworów – komputer przeanalizował dane z 600 tys. raportów medycznych i 1,5 mln informacji z kart klientów. W niedługim czasie podstawowe diagnozy medyczne będą stawiane przez sztuczną inteligencję. A według prognozy firmy badawczej Forrester – o czym też wspomina Hatalska – do 2025 roku rozwiązania te przejmą z rąk człowieka 7 proc. miejsc pracy w USA.
Jeżeli do tego jeszcze dołożymy nacjonalistyczne ruchy w Europie, problemy uchodźców i terroryzm, a także problemy religijne, to widać, że stoimy przed zmianami, których skutki mogą być niewyobrażalne.
W ten mocno skrótowy sposób chcę powiedzieć, że stanęliśmy dzisiaj w sytuacji, w której przywództwa powinniśmy szukać wszędzie, a szczególnie w biznesie. Wydaje się, że jak nigdy dotąd nasza przyszłość leży w działaniach tego ostatniego. Bez zaangażowania jego liderów większości spraw nie uda nam się rozwiązać chociażby z tego powodu, że to właśnie nieodpowiedzialność biznesu – jego nieoglądanie się na sprawy wspólne – jest przyczyną wielu problemów. Potrzebujemy dzisiaj silnego głosu liderów biznesu na równi z liderami politycznymi i społecznymi. Potrzebujemy liderów, którzy powiedzą sami do siebie za Mahatmą Ghandim: „Bądź zmianą, którą pragniesz ujrzeć w świecie”. Moim zdaniem takich właśnie potrzebujemy wzorców postępowania. Potrzebujemy mądrych, światłych ludzi, którzy wezmą odpowiedzialność za nasz świat i staną się przywódcami. Właśnie w odpowiedzialności upatruję najważniejszego wyróżnika przywództwa, którego tak bardzo potrzebujemy.
W odpowiedzialności za innych tkwi siła autorytetu, którego szukajmy u współczesnych liderów. Tylko wtedy będą mogli być dla innych lustrem i lampą.