Przejdź do treści

NNO. Po stronie odpowiedzialności.

Komentujemy świat. Chcemy go zmieniać na lepszy.

Poznaj nas
Dobro klika się gorzej niż zło Dobro klika się gorzej niż zło Magazyn NNO Dobro
Uncategorized

Dobro klika się gorzej niż zło


20 grudnia, 2023

Jest spora grupa osób w biznesie, polityce i show-biznesie, które pomaganie lub czynienie dobra uczyniły elementem PR -u, kształtowania wizerunku, walki o władzę, uwagę, akceptację czy szacunek. Czy to źle, czy dobrze?

Wyobraźmy sobie wielką planszę z portretowymi fotografiami stu osób. Aż 99 z nich się uśmiecha, tylko 1 osoba pozostaje na zdjęciu wyraźnie zdenerwowana, zirytowana, wręcz nieprzyjemna. Czy wiedzą Państwo, kogo nasze oczy natychmiast wychwycą? Bez względu na to, kim jesteśmy, jakie mamy cechy
charakteru, czym się w życiu kierujemy.

Niemal każdy obserwator, mimo ewidentnej przewagi pozytywnych twarzy i emocji, od razu zauważy przede wszystkim negatywne. A dlaczego? To już atawizm. Kwestia bezpieczeństwa, symboliczny sygnał do ucieczki. Sygnał, że jesteśmy być może zagrożeni. Potencjalnie bowiem właśnie ta osoba, która przejawia wyraźnie negatywne emocje, może być dla nas zagrożeniem. I na nią musimy być szczególnie wyczuleni.

Pamiętam jak na zajęciach z psychologii na nas wszystkich badania te zrobiły duże wrażenie. Na zdrowy rozum wydaje się to j niepojęte. Bo jak to? Na 99 pozytywnych i uśmiechniętych twarzy tylko 1 „negatywna”. I to właśnie ona wygra naszą uwagę? Oto wszechmocna fizjologia, biologia, atawizm, jakkolwiek to ujmiemy w definicję. Za tym jednak idą dalsze, poważniejsze pytania. Czy to oznacza, że dobro przegrywa? Że pozytywne emocje są spychane przez negatywne?

Towar chodliwy

Dobro się zdewaluowało. Prawda czy fałsz? W pewnych środowiskach czy przestrzeniach, jak choćby media społecznościowe, można odnieść takie wrażenie. Jak wiemy, dobro zostaje często wyparte przez zło, ale przecież o tym było już w Biblii. Tak dzieje się od zarania, to naprawdę nie jest nowe zjawisko, choć starsze pokolenia – od setek lat powtarza się ten scenariusz i te dialogi – utyskują na młodsze generacje oraz na współczesne czasy. Także w kontekście dobra i zła. „Dawniej dobro miało sens, znaczenie, wartość”. „Dziś dobro straciło swoją moc, wymiar, potęgę”. Takie głosy to obecnie norma. Tyle że tak dzieje się od zawsze. Nadal wielu z nas jednak wierzy w to, że – jak śpiewał Czesław Niemen – „ludzi dobrej woli jest więcej”.

Dobro jest towarem, niezwykle chodliwym, którym można nie tylko zdobyć wyborców, lecz nawet władzę. Ludzie, którzy dokonali szlachetnych gestów lub zorganizowali piękne akcje, wpisują się w pamięć społeczeństwa czy określonej grupy, zyskując wdzięczność odbiorców lub wyborców. Artyści i celebryci angażują się w różne charytatywne działania także po to, aby mieć tzw. fejm i szacunek.

Nie wszyscy! Aktorki, które jeżdżą na „zieloną granicę”, zobrazowaną we wstrząsający sposób w filmie Agnieszki Holland, często robiły to po kryjomu. Nagłaśniały problem, nie samo pomaganie. Natomiast jest spora grupa osób w polityce, w biznesie i show-biznesie, które pomaganie lub czynienie dobra uczyniły elementem PR-u, kształtowania wizerunku, walki o władzę, uwagę, akceptację czy szacunek. Gra warta świeczki!

Monika Drożyńska, haft na płótnie

Relacja z pomagania

Kilka lat temu poprosiłam bardzo znanego i szanowanego polskiego sportowca, z osiągnięciami międzynarodowymi, który ma poukładane życie rodzinne i wielkie sukcesy na koncie, o pomoc. Wcześniej poznaliśmy się przy okazji wywiadu dla jednego z luksusowych miesięczników dla kobiet. Rozmowa
wyszła fantastycznie, autoryzacja odbyła się bez żadnych problemów, zachowałam ciepłe wspomnienie tej współpracy. Bohater wywiadu opowiadał m.in. o tym, że chętnie udziela się dobroczynnie, pomaga, wspiera, w dobry sposób wykorzystując swoją sławę. Po jakimś czasie zgłosiła się do mnie czytelniczka: jej mąż, który walczył ze śmiertelną chorobą, miał wielkie marzenie. Chciał się spotkać z tym sportowcem. Poprosiła mnie o pomoc w skontaktowaniu ich ze sobą. Być może to spotkanie zaowocuje tym, że mężczyzna zyska więcej siły do walki z chorobą, nową energię do życia, co wpłynie na proces leczenia i na jego relacje z rodziną. Bez wahania napisałam do sportowca. Zgodził się, aby takie spotkanie z chorym mężczyzną zorganizować. Poprosił, aby daty i lokalizację ustalić z asystentką. Super, nie czekałam ani chwili. Zadzwoniłam.

Asystentka niemal od razu zapytała mnie, gdzie znajdzie się relacja ze spotkania sportowca z chorym mężczyzną. Zamilkłam na chwilę. Zaraz, zaraz…. Czyli to ma być spektakl medialny, w którym pokażemy, że sportowiec ma wielkie serce i wspiera chorego fana w walce o życie? Odpowiedziałam asystentce zgodnie z prawdą, że teraz nie ma planów publikacji materiałów z tego spotkania i chyba nie o to tutaj chodzi. Asystentka wydawała się rozczarowana. Zapewniła, że zdzwonimy się niedługo. Nie odezwała się więcej. Sportowiec również. A mnie jest cały czas przykro, że do tego spotkania nie doszło. Nie wiem, jak się czuje ten mężczyzna. Wierzę, że udało mu się wygrać walkę z chorobą.

Udostępnij:

Dołącz do naszej społeczności

Zarejestruj się bezpłatnie, otrzymasz dostęp do wykładów, najnowszych artykułów, wywiadów i podcastów.

Dowiedz się więcej