Przejdź do treści

NNO. Po stronie odpowiedzialności.

Komentujemy świat. Chcemy go zmieniać na lepszy.

Poznaj nas
Duch i beton Duch i beton fot. Artur Nowak - Gocławski
Dialog

Duch i beton


12 sierpnia, 2021

Lato przynosi przyzwolenie na podniesienie kotwicy i opuszczenie miejskiej betonozy. Czy razem z cielesnym oderwaniem się od betonu duch zyskuje na lekkości?

Aby wykorzystać szansę, jaką daje podróż poza koleiny przyzwyczajeń przede wszystkim należy zerwać ciągłość. Wszystko może być tu użyteczne. Nawet technologia, która na co dzień jest największym kowadłem u nogi i modeluje nasz los cyfrowych niewolników. (Można sprawdzić autoresponder, który działa w momencie publikacji tego tekstu – pawel.oksanowicz@nno.pl). Wydajemy przyjacielskie instrukcje osobom, które zajmą się podlewaniem kwiatów. Opróżniona lodówka odpocznie od pracy… Te i wszystkie inne rzeczy zapewniające nam życiową ciągłość zostają przerwane. Stanowi to dużą szansę do wzięcia ożywczego, psychicznego prysznica. Pod warunkiem, że podmiot podda się mu. Zamiast ciągłości pojawia się zmiana.

Zmiana zakłada, że podczas wakacyjnych podróży i pobytów możemy zetknąć się z czymś nieznanym. Jeśli dobrze wykorzystać tę szansę, musimy podjąć ryzyko spotkania się z obcym, uformowanym nawet przez zwyczaje jakie nie staną się nigdy nasze. Już samo to, że w warunkach codzienności sztuką jest odpowiednio zareagować na nieznośną obcość powoduje, że tym bardziej w sytuacjach nowych możemy stracić okazję do nauki czy inspiracji.

Make peace, not war

Badaczka z USA i autorka bestsellerów NYT Brené Brown twierdzi, że lepiej w życiu radzą sobie te/ci, które/którzy potrafią wykonać pierwszy krok w stronę nieznanego nawet za cenę ośmieszenia, czy wręcz emocjonalnej porażki. Zaryzykuję, że w obecnym stanie polaryzacji społecznej w Polsce na szalę można położyć wiele, nawet własne bezpieczeństwo fizyczne, jeśli chce się – ujmę to w sposób alegoryczny – make peace, not war. Wyciągnąć rękę w kierunku obcego. Jest to tym bardziej trudne, że cały rok ćwiczymy cnoty indywidualne, bo żyjemy w okolicznościach i przekonaniu, że nikt nam nic nie ułatwi, da, czy niewiele pomoże w niechcianej sytuacji.

Tak to właśnie wygląda, że od trzech dekad w Polsce ćwiczymy się w doskonaleniu cnót indywidualnych, które nie sprzyjają tym moralnym, czyli zbiorowym. Bądź co bądź, były one fundamentem brytyjskiego oświecenia i potęgi gospodarki anglosaskiej, z której efektów tak skrzętnie korzystamy. Przeszkodą jest właśnie duch z betonu, cokolwiek kanciaste reakcje na sytuacje życiowe i bliźnich. Niestety, ale wszystkie nasze umiejętności, od manualnych przez zachowania w windzie po obronę własnych przekonań i wartości są efektem ćwiczenia. Duch zamknięty w betonie, nie ćwiczony do reakcji będzie nam ciążył.

Idea wolności kontra idea normalności

Zadanie jest o tyle trudniejsze, że oprócz opisanej sytuacji jednostki w społeczeństwie, kiedy znajdziemy się na prowincji, obywatelce/obywatelowi miasta jej mieszkaniec wydaje się wieść nieskomplikowane życie, które ma więcej wspólnego z normalnością niż rozwojem, czyli wolnością. To właśnie podczas lokalnych peregrynacji można doświadczać zbudzenia tak postawionego przeciwieństwa – idea wolności kontra idea normalności. Wpływa na rozumienie świata, styl życia, reakcje.  

Złudzeniem polskiej odmiany konserwatyzmu jest rozwój tych wartości, które pozwalają na realizowanie dość podejrzanej i resentymentalnej idei normalności. Żeby było normalnie, jak dawniej. Opieka od państwa. pensja na koncie, gwiazdy na niebie. Gdyby ta normalność była rzeczywiście tak silnie kulturowo ugruntowania, jak się ją podaje z chlebem i solą, nie potrzebowałaby zaciętego wroga w postaci wolności. Przełamanie tej alternatywy uwolniłoby nas od ducha z betonu.

Udostępnij: