Przejdź do treści

NNO. Po stronie odpowiedzialności.

Komentujemy świat. Chcemy go zmieniać na lepszy.

Poznaj nas

Obywatelskie nieposłuszeństwo – ten temat podejmowaliśmy w NNO m.in. w rozmowie z prof. Przemysławem Czaplińskim. Zgłębiając zagadnienie polecamy film dokumentalny „Nieposłuszeństwo” dostępny na VOD Kraków Green Festival.

Prof. Czapliński w rozmowie opublikowanej w 4 . tomie „Rozmów o odpowiedzialności” analizuje w sposób historyczny oraz problemowy obywatelskie nieposłuszeństwo. Autorem koncepcji był Henry David Thoreau – „(…) wprowadził do refleksji euroamerykańskiej bardzo wartościową ideę, do której będą się później odwoływać Martin Luter King, Mahatma Gandhi, Jacek Kuroń i dziesiątki innych. W tym sensie jest to dziedzictwo nieprzedawnione, ważne i wartościowe”.

Profesor zwraca jednak uwagę na to, że (…) dzisiejsze nieposłuszeństwo obywatelskie powinno zmierzać do zmiany reguł demokratycznych, a nie tak jak u samego Davida Thoreau, do wzmocnienia istniejących reguł. (…) Każdy kto występuje w imię owej zasady mówi swojemu rządowi, władzy sądowniczej – „Wróćcie do zasad pilnujcie konstytucji, kodeksów, ponieważ istnieją naruszenia prawa, które są karane”. Natomiast ja sądzę, że dzisiaj sprawy zaszły dużo dalej, w związku z czym idea nieposłuszeństwa obywatelskiego powinna dążyć w niektórych obszarach do zmiany demokracji”.

Siła ruchów obywatelskich

Teraz należy włączyć odtwarzanie dokumentalnego filmu „Nieposłuszeństwo”, („org. Disobiedence”) dostępnego na VOD Kraków Green Festival. Na festiwal od 2019 roku składają się premiery, pokazy ekologicznych dokumentów. warsztaty, spotkania, wykłady eco- edukacyjne, a w pandemii jest to po prostu sala kinowa online.

„Nieposłuszeństwo” opisuje globalny ruch na rzecz zaprzestania wydobycia paliw kopalnych i jego fundamentalny zryw z 2016 roku, www.breakfree2016.org. Wtedy ruchy obywatelskie na Filipinach, w Turcji, Niemczech, Kanadzie, Kambodży i Stanach Zjednoczonych zatrzymały maszyny w kopalniach i platformy wiertnicze.

Kadr z filmu „Nieposłuszeństwo” – VOD Kraków Green Festival. Źródło: https://vod.greenfestival.pl/v/nieposluszenstwo,270.html

Kelly Nyks należy do uznawanych i zaangażowanych w sprawy społeczne reżyserów. W „Nieposłuszeństwo” w sposób oszczędnie wciągający prowadzi narrację, na którą składają się  wywiady z aktywistami, postaciami życia społecznego, oraz obrazy nie pozostawiające złudzeń. Dewastacja natury w imię zysku i sprzedaży węgla, ropy powoduje katastrofę klimatyczną, społeczną, prowadzi do wojen. Uświadamia nam manipulacje koncernów wydobywczych. Np., ExxonMobil od 40 lat ukrywał prawdę o podgrzewaniu atmosfery Ziemi. Do oszustwa wynajął naukowców, prawników, którzy służyli wcześniej branży tytoniowej i skutecznie zacierali dowody na szkodliwość palenia i rozmiary raka. Inny amerykański koncern naftowy Kinder Morgan zarabia 13 mln dol. dziennie eksploatując zasoby w sposób barbarzyński i niesprawiedliwy.

Co jest legalne nie oznacza, że jest sprawiedliwe

Z tej perspektywy reżyser stara się uzyskać odpowiedź na pytanie – czy nieposłuszeństwo wobec tych biznesów jest moralnie uzasadnione? Co jest legalne nie oznacza, że jest sprawiedliwe – mówi jedna z bohaterek filmu. Trudno nie przyznać jej racji, skoro nawet Niemcy – kraj o wyraźnym, ekologicznym profilu polityki – wydobywa najwięcej węgla brunatnego na świecie. I choć w Niemczech zaczął się już etap zamykania kopalni węgla brunatnego, potrwa aż do 2038 r. Turcja cały czas buduje elektrownie węglowe. Ma ich mieć ponad 100 do 2023 roku.

Film stanowi też instrukcję tego, jak organizować obywatelskie protesty aby przeciwstawić się niesprawiedliwości państwa i biznesu. Podaje mocne argumenty – protestujących często określa się jako radykałów. Jednak największym zagrożeniem dla świata – ludzi i przyrody – jest wpływ biznesu na politykę rządów. Jeśli ktoś zarabia na tym, że codziennie zmienia skład chemiczny powietrza na Ziemi, czy to on nie jest radykałem? To wyraźnie wybrzmiewa w filmie – chodzi o zmianę anachronicznych relacji ludzi polegających na wyzysku. O zaprzestanie anachronicznej relacji człowieka z przyrodą i porzucenie tak samo anachronicznego modelu rozwoju.

VOD Green Festival część filmów udostępnia za darmo, część płatnie. Wideo opisywanego filmu jest dostępne w modelu free (31.05.21) pod linkiem –  https://vod.greenfestival.pl/v/nieposluszenstwo,270.html

Kraków Green Film Fesivcal działa w ramach BNP Paribas Green Film Festival, międzynarodowego festiwalu filmów ekologicznych.

Nieposłuszeństwo” (org. Disobiedence), reż. Kelly Nyks, USA, 2016 r.

Sama przeżyłam załamanie jak zobaczyłam co moje dzieci oglądają na YT – mówi psychiatra Marta Niedźwiecka. Podczas pandemii niby byliśmy blisko, w pokoju obok, a tak naprawdę byliśmy daleko.

Pandemia pogłębiła przepaść pomiędzy dziećmi, które mają wsparcie rodziców, a tymi, które miały problemy i nie mogą na liczyć na wsparcie rodziny. Izolacja od rówieśników, zapracowanych rodziców potęgowała poczucie samotności i lęku. Na początku dziecko wie tyle o sobie, ile dowie się od rodzica i bliskich. Dlatego ważne jest jak i czy w ogóle tłumaczymy dziecku świat. Jeśli tego nie zrobimy to będzie szukać odpowiedzi w internecie. Na pytanie o kompetencje przyszłości Marta NIedźwiecka odpowiada, że to odwaga, umiejętność kombinowania i chęć próbowania nowych rzeczy.

Kolejna ważna i niezwykle aktualna rozmowa Krystyny Romanowskiej w cyklu Nowy Nieznany Świat. Gościem odcinka jest Marta Niedźwiedzkapsychiatra oraz psychiatra dzieci i młodzieży, zajmująca się leczeniem depresji, zaburzeń nerwicowych, zaburzeń odżywiania, ADHD (u dzieci i dorosłych) oraz psychozo m.in. w Ośrodku Relacje w Warszawie. Swoje doświadczenie zdobywała w II Klinice Psychiatrycznej WUM, na Oddziale Dziennym Psychiatrycznym dla Dzieci i Młodzieży oraz na Oddziale Psychiatrycznym dla Dzieci w Józefowie. Ukończyła szkolenie psychoterapeutyczne w podejściu poznawczo-behawioralnym, uzyskując certyfikat psychoterapeuty. Współpracuje z Fundacją „Dajemy Dzieciom Siłę”. Od wielu lat prowadzi praktykę prywatną, diagnozując i lecząc dzieci, młodzież i dorosłych.

Poruszamy się wstecz, do początków pandemii w edukacji. Szukamy przyczyn tego, co poszło dobrze, a co źle. Co zrobić z luką edukacyjną? Jak wyjść z kryzysu, który dotknął edukację?

Nauka zdalna trwa już od roku. Na poziomie społeczeństw są kraje, gdzie przez ostatnie 12 miesięcy dzieci nie uczyły się wcale. Wiele wskazuje na to, że roczny przyrost wiedzy przez ostatni rok był kilkadziesiąt procent niższy niż w normalnej sytuacji, przed pandemią. W najtrudniejszej sytuacji są dzieci z trudnych rodzin, które długo pozostawały w zamknięciu, bez wsparcia i pomocy instytucji edukacyjnych.

Co zatem zrobić, aby pokonać lukę edukacyjną, która powstała? Jak zapobiec jej skutkom, które będziemy obserwować przez najbliższe lata?

Tomasz Gajderowicz – Doktor nauk ekonomicznych. Adiunkt w Katedrze Makroekonomii i Teorii Handlu Zagranicznego Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego, konsultant Banku Światowego, ekspert w Ośrodku Badań Rynku Pracy UW i wiceprezes zarządu Fundacji Evidence Institute. Uczestniczył w licznych projektach dotyczących badań preferencji wobec kształcenia i podejmowania pracy i oraz sposobów stymulowania oferowania określonego wysiłku w obu tych obszarach. Specjalizuje się w implementacji nowoczesnych metod mikroekonometrycznych do analizy wewnętrznej i zewnętrznej motywacji w kształceniu i pracy zawodowej. Obszar badawczy, w którym jest autorem nowatorskich rozwiązań metodologicznych i publikacji obejmuje procesy akumulacji oraz wykorzystania w gospodarce (utylizacji) kapitału ludzkiego, a więc obszar styku sektora edukacji oraz rynku pracy.

W biały dzień, z galerii w centrum Oslo, zostają skradzione dwa obrazy czeskiej malarki Barbory Kysilkovej. Dzięki monitoringowi winnych udaje się stosunkowo szybko namierzyć, niestety, nie da się tego samego powiedzieć o obrazach

Barbora stawia się na rozprawie i proponuje oskarżonemu, Karlowi-Bertilowi Nordlandowi, spotkanie. Z jednej strony liczy na to, że uda jej się to, co nie udało się policji – wyciągnie od przestępcy informację, gdzie ukrył dzieła. Z drugiej strony zżera ją ciekawość: czemu złodziej ukradł akurat jej obrazy i dlaczego konkretnie te dwa. A potem między Barborą i Karlem-Bertilem tworzy się relacja, o której powiedzieć, że jest niezwykła, to nic nie powiedzieć.

„Malarka i złodziej” to film kompletny i spełniony, także pod względem formalnym. Reżyser dokumentu, Benjamin Ree, początkowo stawia na narrację chronologiczną, ale szybko ją porzuca na rzecz budowania mapy całej historii, gdzie poszczególne fragmenty układanki po kolei wskakują w swoje miejsca, by w finale złożyć się na obraz nie mniej misterny i spójny niż fotorealistyczne dzieła tytułowej bohaterki.

Pomijając jednak precyzyjną formę i montaż, „Malarka i złodziej” to przede wszystkim fascynująca opowieść o roli sztuki w naszym życiu. Po co ona w ogóle jest? Z których rejonów naszego gadziego i ludzkiego mózgu się wywodzi? Co sprawia, że jeden rzut oka na obraz może wytatuowanego twardziela zmienić w szlochającą kupkę nieszczęścia? I czemu są na świecie ludzie, którzy bez twórczości literalnie nie potrafią żyć – bo jest dla nich jak woda i powietrze. Pytania to nienowe, więc i odpowiedzi na nie okazują się znajome, niemniej finał filmu, będący de facto hymnem na cześć sztuki i jej mocy zmieniania rzeczywistości, sprawia, że aż ma się ochotę wstać i w trybie natychmiastowym wyjść do najbliższej galerii. Skoro jednak taka rozrywka jest nam chwilowo odebrana, gorąco polecam – w ramach dyptyku literacko-filmowego – lekturę fascynującego reportażu Marcina Kąckiego „Plaża za szafą”, opowiadającego analogiczną, acz dziejącą się w polskich realiach historię. Co tylko dowodzi tezy, że oddziaływanie sztuki na człowieka ma charakter uniwersalny i w przewrotny sposób… pozakulturowy.

Malarka i złodziej (The Painter and the Thief), reż. Benjamin Ree, Norwegia / Stany Zjednoczone 2020

fot. Against Gravity

Dostęp do filmu: https://vod.mdag.pl/17/pl/ogladaj-online/movie-vod/Malarka-i-zlodziej

Ideą dziennikarstwa jest przyglądanie się światu i próba wyjaśnienia tego, co dzieje się wokół nas, a jedynym wyznacznikiem powinno być dążenie do prawdy. Czy kończy się dziennikarstwo oparte na tych zasadach? Czy obecnie dziennikarze są w stanie oprzeć się presji politycznej, komercyjnej a nawet własnych przekonań czy poglądów? 

Zapraszamy do wysłuchania kolejnego odcinka podcastu Krystyny Romanowskiej „Nowy Nieznany Świat”. Jej gościem jest Dariusz Rosiak – dziennikarz, reporter, autor książek i prowadzący Raport o stanie świata (program emitowany niegdyś w radiowej w Trójce). Dziennikarz Roku 2020 w konkursie Grand Press. W 2016 za książkę „Ziarno i krew. Podróż śladami bliskowschodnich chrześcijan” był nominowany do Nagrody Literackiej „Nike” oraz otrzymał Nagrodę im. Beaty Pawlak. Laureat Nagrody PAP im. Ryszarda Kapuścińskiego za reportaż o Kurdach.

Dariusz Rosiak, fot. @arvind juneja

W drugiej część rozmowy m. in. o wrażliwych grupach narażonych na dezinformację, o tym jak rozpoznać fake newsa i czy fake newsy to biznes.

Tę część rozmowy zacznijmy od krótkiego przypomnienia, ale też próby dekonstrukcji – jak rozpoznać fake newsa?

Po emocjonalnym języku, wstrząsających, bulwersujących treściach, braku podanych źródeł. Na pewno brak autora czy informacji o redakcji wskazuje na fejka. Wtedy powinniśmy zachować czujność. Warto zastanowić się nad tym, czy w danym tekście nie ma błędów ortograficznych lub językowych, w tym składni języków obcych. Np. w przypadku informacji dotyczących pandemii COVID-19 bardzo często dochodzi do wrzucania do internetu pospiesznie przetłumaczonych postów wg zasady kopiuj-wklej. Warto też sprawdzić czy tekst sam sobie nie zaprzecza. Często mamy do czynienia z tytułem i leadem, które sugerują coś, co w tekście jest przedstawione na odwrót. Wtedy ewidentnie chodzi o tzw. clickbaity. W przypadku podejrzanych zdjęć możemy kliknąć prawym przyciskiem myszy na zdjęcie i wyszukać podobne w sieci. Może się zdarzyć, że jakaś fotografia została użyta np. 10 lat temu. Nie mówiąc o tym, że informację należy sprawdzać zawsze w wielu źródłach.

Można dla zabawy wrzucić na Facebooka albo Twittera jakiś nonsens i mieć w tym fun. Jednak wydaje mi się, że często rzecz jest bardziej zaawansowana i stoi za tym programowe działanie ludzi, którzy mają tu interes. Czy fake news jest biznesem?

Na Facebooku czy innych kanałach działa cała masa ludzi, którzy tworzą relacje na żywo. To ostatnio stało się modne. Część z nich prezentuje w tych relacjach rzekomy opór związany z nienoszeniem maseczek. Wykłócają się z ludźmi przy kasach w sklepie, z policjantami, na salach sądowych. Live’y ogląda średnio 5-6 tys. ludzi. Ci pseudoniezadowoleni wymyślają prawne podstawy do kwestionowania noszenia maseczek, a przecież sprawa jest jasna – musimy nosić maseczki. Potem te osoby kreują się na męczenników. Twierdzą, że są represjonowane przez system i przekonują innych, że robię za nich dobrą robotę. Zakładają zbiórki na FB na dalszą działalność. Ludzie wpłacają pieniądze. Widziałem przypadek, gdy taka osoba w 3 dni zebrała 30 tys. złotych. Więc, to jest biznes. Na pewno można też mówić o dużej ilości portali internetowych, których popularność wyrosła na tym, że mamy teraz niespokojny czas. Te portale zarabiają na reklamach. Czyli, zamieszczając kontrowersyjne, nieprawdziwe treści liczą na kliknięcia. Podejrzewam, że taki biznes może zarobić miesięcznie kilka tysięcy złotych z reklam, bez większych starań ze swej strony. I wreszcie można intencyjnie stworzyć komercyjnego fake newsa.

Np. w 2017 roku mogliśmy oglądać wzruszający filmik na Youtubie, nagrany przez dziewczynę, która poznała chłopaka w Nowym Orleanie i utraciła z nim kontakt. Apelowała do ludzi, aby pomogli go odnaleźć. Rzekomo miał na imię Wojtek i był z Warszawy. Film obejrzało 2 mln osób. Później do fake newsa „Polish boy wanted” przyznała się firma odzieżowa. Przepraszała, że użyła manipulacji do sprzedaży ubrań. Wydaje mi się, że producentów takich filmików i kampanii nie trzeba szukać w szarej strefie. Nikt tu nie ma etycznych wątpliwości. Jest zlecenie, powstaje produkt.

Popularny fake news dotyczący COVID-19 dotrze do 2 mln. osób. Przeczyta go co czwarta. Weryfikację po czasie odczyta ułamek procenta ludzi, którzy zapoznali się z fałszywą informacją. Dlatego potrzebujemy systemowych rozwiązań.


W pierwszej części naszej rozmowy wspomniał pan o tym, że fake newsa można kolportować w sposób nieświadomy. To nasunęło mi myśl, że jest to cecha immanentna fejków. Jest to na tyle gorący temat, że nie obcuję z nim tylko po to, aby go przeczytać i zastanowić się, rozstrzygnąć czy to prawda czy nie. Fake news prowokuje, aby dalej go rozsyłać. Kto jest najbardziej narażony na działanie fejków?

Nie dysponujemy wynikami badań w tym zakresie, ale wydaje mi się, że najbardziej podatne na fake newsy są osoby, które właśnie wychodzą z wykluczenia cyfrowego i te, które są emocjonalnie nastawione do świata. Przyznają się otwarcie do sympatii politycznych i bronią ich w sposób rozemocjonowany. Z obiema grupami związane jest zjawisko baniek informacyjnych, grup zamkniętych na Facebooku. Struktura i działanie grupy powoduje, że człowiek staje się bardziej narażony na bezkrytyczne przyjmowanie informacji i rozprzestrzenianie jej. Prawda jest też taka, że sam mechanizm mediów społecznościowych i algorytmów Google’a dobiera nam treści i skazuje na jednostronność. Algorytm uczy się od swojego użytkownika. Czyli, dana osoba widzi te treści, które w jakimś sensie chce zobaczyć.

Powinniśmy wymóc zmianę algorytmów? Ale co z targetowaniem reklam? Biznes się tego nie pozbawi.

Tutaj musi być wola współpracy i szczera chęć autentycznej zmiany ze strony dużych konsorcjów reklamowych, aby wypracować rozwiązanie, które pomoże walczyć z dezinformacją. Podchodząc jednak optymistycznie do tej kwestii, nie jestem w stanie uwierzyć, że coś się zmieni w najbliższym czasie.

Kto powinien zająć się rozwojem społeczeństwa cyfrowego w taki sposób, aby ubezpieczyć nas przed wpływem fake newsów?

Rządy wielu państw próbują uregulować kwestię fejków, ale skoro mamy problem z definicją fake newsów, stworzenie reguł prawnych może być dużym wyzwaniem. Pamiętamy sytuację, gdy Twitter zablokował konto Donalda Trumpa w trakcie ataku na waszyngtoński Kapitol. To była sytuacja bez precedensu i bardzo poważna, ale później zrodziła szereg pytań o to, na ile korporacja medialna czy właściciel serwisu społecznościowego może sobie pozwolić na taką ingerencję? Czy zdecyduje się na blokowanie treści, bo ktoś sobie tego zażyczy albo go przekupi? W każdym razie jakieś rozwiązanie instytucjonalne musimy stworzyć, chociażby na poziomie Unii Europejskiej. Potrzebna jest procedura, aby w przyszłości odpowiednio reagować na tego typu sytuacje.

Porozmawiajmy jeszcze o przyszłość fake newsów. Zwrócił pan już uwagę na deepfake’i. Czy możliwości tworzenia deepfake’ów będą się demokratyzować, jak każda technologia? Co wtedy?

Sam zadaję sobie to pytanie. Mechanizm deepfake’ów daje do zastanowienia. Wytwarzają wielką niepewność informacyjną, bo dają złudzenie, że na wideo mamy do czynienia z autentycznym człowiekiem, a nie cyfrowym sobowtórem. Z drugiej strony noworoczne przemówienie prawdziwego, choć schorowanego prezydenta Gabonu sprzed 2 lat doprowadziło do zamieszek, bo opozycja twierdziła, że to deepfake. Wprawdzie oprogramowanie w mediach społecznościowych pozwala wykryć takie manipulacje, ale zawsze to działania post fatum. Poza kontrolą pozostaje to, ile osób zobaczy zmanipulowane nagranie i wyciągnie z niego jakieś wnioski.

W jakim kierunku będzie rozwijać się dziennikarstwo algorytmiczne?

Próbowałem kilku narzędzi do generowania tekstów po angielsku i uważam, że są na całkiem dobrym poziomie. Mimo tego treści algorytmiczne bazują na tych wcześniej stworzonych przez ludzi. Systemy muszą być dobrze nakarmione ogromną ilością danych. Jeśli człowiek wcześniej zrobił błąd, algorytm będzie go replikował. Na pewno algorytmy piszące stanowią zagrożenie dla zawodu dziennikarskiego, ale na szali można tu położyć wiarygodność i uczciwość samego piszącego, jak i całej redakcji.

Czytaj część pierwszą rozmowy

Karol Orzeł redaktor naczelny, założyciel i twórca fakenews.pl, portalu zajmującego się demistyfikacją fake newsów. Fundator Fundacji „Przeciwdziałamy Dezinformacji”. Zawodowo zajmuje się bezpieczeństwem w internecie i programowaniem. Jest społecznikiem i wieloletnim wolontariuszem Fundacji „Dom w Łodzi”. Wolontariusz roku 2015 województwa łódzkiego. Laureat konkursu „Barwy Wolontariatu”.

W jaki sposób społeczeństwo narzuca różne role – nam, obywatelkom/obywatelom? I jak socjolog wypełniając swoją własną, odkrywa prawidłowości zakryte pod warstwami codzienności?  Jeśli spędzisz najbliższą godzinę z jednym z najlepszych socjologów w Polsce, dr. Tomaszem Sobierajskim, odkryjesz warsztat socjologii zaangażowanej. Barwny język i charyzma dr. Sobierajskiego gwarantują porcję solidnej wiedzy podanej z ekspresją, jakiej może pozazdrościć niejeden przedstawiciel sztuk audiowizualnych. Mecenasem cyklu jest Grupa ANG SA.

Zobacz zwiastun

Odcinek 1 – Socjologia a globalizacja

Odcinek 2 – Jak być dobrym socjologiem?

Odcinek 3 – Jak być dobrym dzieckiem?

Odcinek 4 – Jak być dobrym rodzicem?

Odcinek 5 – Jak żyć dobrze w rodzinie?

Odcinek 6 – Jak być dobrym przyjacielem?

Odcinek 7 – Socjologia a komunikacja

Odcinek 8 – Socjologia a edukacja

Odcinek 9 – Jak być dobrym pracownikiem?

Odcinek 10 – Jak być dobrym obywatelem?

Odcinek 11 – Podróże w naszym życiu

Drzewa znikają z naszego otoczenia w zastraszającym tempie. Czyścimy, betonujemy, dewastujemy przestrzeń wokół nas pozbywając się nawet bardzo starych drzew. O tym dlaczego tak się dzieje i co możemy zrobić, aby zmienić tę sytuację Krystyna Romanowska rozmawia z Andrzejem Gąsiorowskim – adwokatem, publicystą, filozofem i prezesem inicjatywy społecznej Fota4Climate

Przy okazji tej rozmowy warto dodać, że w tym roku obchodzimy setne urodziny Białowieskiego Parku Narodowego. Białowieski Park Narodowy to jeden z najstarszych parków w Polsce. O tym niezwykłym miejscu powstała książka „O jeden las za daleko” (recenzja).

Czy lubisz harvestery? – rzadko można usłyszeć takie pytanie, o ile w ogóle. Nie jest pozbawione sensu, chociaż początkowo może wywoływać zdziwienie. Dajmy tylko rozkręcić się tym maszynom w roku upamiętniającym powstanie Białowieskiego Parku Narodowego i aktualność pytania gwałtownie rośnie.

W tym roku powinniśmy cieszyć się z prawnej ochrony Puszczy Białowieskiej, która trwa od 3. pokoleń. (Rocznica dotyczy powstania w 1921 roku pięciu rezerwatów. Dwa z nich w przyszłości miały stać się podstawą Białowieskiego Parku Narodowego, BPN). Niestety, jak można mówić o świętowaniu przy dźwiękach nadjeżdżających kombajnów zrębowych do wycinki drzew? Wjadą do nadleśnictw Browsk i Białowieża, także w stuletnie drzewostany o charakterze naturalnym. co zostało zakwestionowane przez Komisję Europejską i zakazane przez Trybunał Sprawiedliwości UE. Czy więc lubisz harvestery? – skoro pytanie staje się znów aktualne, równie aktualna i znacząca może pozostać odpowiedź.

Nie sposób pisać o Puszczy Białowieskiej nie nadając temu od razu podskórnego, kornikowego wręcz kontekstu politycznego. Dla tych, którzy powiedzą NIE oznacza to odrzucenie wielokrotnie oprotestowanej wycinki. Ale nie możemy wykluczyć TAK tej części społeczeństwa, która z natury uczyniła gatunki podrzędne i wykorzystywane. Może też zdarzyć się, że ktoś nie wie, lub nie ma zdania, co też będzie świadczyć o polityczności, lub bardziej jej braku. I tu przede wszystkim żałować, że Puszcza stała się tak mocno polityczna, a przez to wszytko cokolwiek w niej i wokół niej się dzieje dotyczy polityki. Puszcza wikła nas w nią: naukowców, przyrodników, turystów i Lasy Państwowe w wojnę o Puszczę, a przecież powinna łączyć we wspólnej trosce o jeden z siedmiu na świecie i trzech w Europie obiektów tego typu, dziedzictwo UNESCO.

„O jeden las za daleko” to zbiór tekstów pod redakcją Joanny B. Bednarek, Dawida Gostyńskiego oraz Przemysława Czaplińskiego. Przypominam ją w 100 rocznicę BPN. To lektura dla tych, dla których każdy las jest ważny. Przyroda i jej siła wywołują szacunek. Jednak biorąc pod uwagę zestaw nazwisk w spisie treści (Adam Wajrak, Anna Barcz, Zenon Kuczyński, Edwin Bendyk, Andrzej W. Nowak i inni, w tym wymieni już redaktorzy wydania) wiedzmy, że rzecz dotyczyć będzie nie tylko samej natury. Chodzi o nasze relacje z nią, także te społeczne. Teksty opisują zasady gospodarki leśnej, edukację przyrodniczą, dotyczą polityki i przypominają historię niedawnych protestów w Puszczy. Tu warto przypomnieć, że pozorna walka z kornikiem od wiosny do jesieni w 2017 roku doprowadziła tam do wycięcia harvesterami 160 -180 tys. drzew. Sprzedane drewno pojechało do prywatnych firm oddalonych od Puszczy o setki kilometrów.

Ja jestem na NIE, bo wiem, że „ewolucja uwikłała nas w trudne związki z innymi organizmami, bez których człowiek nie mógłby istnieć. Możemy żyć, ponieważ w naszym ziemskim środowisku żyją miliardy organizmów, uczestniczących w sposób skoordynowany w miliardach procesów, z których za darmo i bezwiednie korzystamy” – jak pisze Kazimierz Rykowskiw rozdziale książki „Zadawniona antynomia albo o jeden las za daleko”.

W fenomenalnym tekście „Co łączy macicę z Puszczą Białowieską” prof. Przemysław Czapliński, który od miesięcy wzbogaca NNO swoją przenikliwością, pisze: „Usytuowanie natury i kobiety na pozycji wewnętrznego obcego oznacza, że suweren w dzisiejszej Polsce jest rodzaju męskiego (…)”. A o jakości zbioru tekstów, który tutaj polecam niech świadczy genialny w krytyce kapitalizmu tekst „Tania natura”. Jego autorzy Raj Patel i Jason Moore zabierają nas w daleką podróż do początków podboju natury i Nowego Świata, aby zmierzyć nas z problemem, od którego nie uciekniemy.

To świetna lektura na letnie miesiące, które z pewnością w części spędzimy w naturze, czego wszystkim życzę.

„O jeden las za daleko. Demokracja, kapitalizm i nieposłuszeństwo ekologiczne w Polsce”. Redakcja: Joanna B. Bednarek, Dawid Gostyński, Przemysław Czapliński 

Instytut Wydawniczy Książka i Prasa, Warszawa 2019.

Każdy z nas – jako obywatelka i obywatel tego kraju – ma pewne prawa, ale i obowiązki.  Co nam gwarantuje Konstytucja, jak ją czytać, rozumieć i stosować? Kto może nam pomóc w obronie naszych praw? Co to jest praworządność i czym nie jest i po co ona jest potrzebna każdemu obywatelowi? 

Odcinek 1 – Instrukcja obsługi życia w państwie prawa – co to jest praworządność i czym nie jest i po co ona jest potrzebna każdemu obywatelowi

Państwo praworządne to pewien ideał. Nie bez przyczyny światowe organizacje oceniające praworządność dokonują analizy na skali od 1 do 100. Nawet najbardziej praworządne państwa nie zdobywają 100 punktów. Nawet tam pojawiają się drobne rysy. Co ciekawe są to państwa skandynawskie, te same, które mogą się szczycić czystym powietrzem. Ale nawet tam mogą powstawać drobne kłopoty w funkcjonowaniu systemu prawnego. Słowem nikt nie jest doskonały. Różnica jednak polega na tym, czy do doskonałości stale się dąży, jest ona wpisana w zasadę funkcjonowania państwa, czy też akceptujemy różne problemy i po prostu z nimi żyjemy. Tak jak się przyzwyczajamy do życia w smogu

Odcinek 2 – Spotkanie Dawida z Goliatem, czyli obywatel na ścieżce kolizyjnej z państwem. Podział i równowaga władz.

Państwo ze swej natury jest zawsze mocne. Jest tym przypowieściowym Goliatem, jest wyposażone w aparat egzekucji poleceń, ma zasoby finansowe, stać je na najlepszą reprezentację prawną. Ale obywatel właśnie dzięki sądom może stać się tym Dawidem. Czyli nawet będąc teoretycznie słabszy, może sobie z państwem poradzić. Może z nim wygrać. Może używać prawa jak Dawid używał procy i rozstrzygnąć spór na swoją korzyść. Ale tylko, że ta proca rzeczywiście potrafi strzelać i ma wystarczający zasób kamieni.

Odcinek 3 Prawo jak mechanizmy zegarów – czyli dlaczego rządy prawa wymagają dobrego prawa

Adam Zagajewski, słynny polski poeta, napisał wiersz o prawie. Prawo dla niego jest „niewidzialne, przezroczyste, o anemicznej cerze chorowitego chłopca, który rozwiązuje szarady”. Podkreśla, że jest niedostępne wzruszeniu poety”. We współczesnym państwie cała sztuka polega na tym, aby nie tyle ograniczać przepisy, co raczej powodować, że będą one po prostu przemyślane i skuteczne. To jest warunek dobrego rządzenia, aby obywateli nie zaskakiwać nagłymi, błędnymi i sprzecznymi ze sobą regulacjami. Stąd też prowadzone są od lat studia nad tym jak zapewnić poprawną legislację.

Odcinek 4 – Temida w sklepie i na ulicy, czyli co nam gwarantuje konstytucja, jak ją czytać, rozumieć i stosować

Prof. Ewa Łętowska, pierwsza Rzecznik Praw Obywatelskich, została kiedyś zapytana o Konstytucję z 1952 r., czyli Konstytucję z czasów dawno minionych. Powiedziała, że Konstytucja PRL była jak menu w sowieckiej restauracji. Wszystko było w karcie, ale niczego nie można było zamówić. Tym się zatem różni konstytucja państwa praworządnego od konstytucji przyjmowanych przez różne reżimy niedemokratyczne. Konstytucja w państwie praworządnym powinna służyć do tego, że wszystko z niej można „zamówić”.

Odcinek 5 – Nie będziesz nigdy sam maszerował (you’ll never walk alone). Czyli kto może nam pomóc w obronie naszych praw

Co do zasady każdy z nas powinien móc walczyć o swoje prawa. Ale to jest trochę jak z naprawianiem zamku w szafie. Korzystając z instrukcji na youtube, pewnie możemy to zrobić. Zajmie nam to wiele czasu, przy okazji kupimy kilka zbędnych narzędzi, stracimy na to kilka godzin. A specjalista zrobiłby to w kilkanaście minut. Co więcej zrobi to tak, że szafka nam pewnie nam na głowę nie spadnie. Dlatego też najważniejszą rolę w obronie naszych praw spełniają profesjonalni pełnomocnicy – adwokaci i radcowie prawni oraz instytucje takie jak m.in. Urząd Rzecznika Praw Obywatelskich, Rzecznika Praw Pacjenta czy Rzecznika Finansowego.

Odcinek 6 – Sprawiedliwość tkwi w procedurach, czyli dlaczego powinniśmy docenić znaczenie odwołań, instancji i skarg

W Konstytucji RP znajdziemy różne mechanizmy instytucjonalne ochrony praw. Trzy z nich składają się na tzw. Sprawiedliwość proceduralną. Oznacza to takie ukształtowanie procedur, aby zapewnić nam pełną ochronę prawną.

Odcinek 7 – Opóźniona sprawiedliwość to nie sprawiedliwość, czyli o efektywności sądów w rozstrzyganiu sporów

Możemy żyć w państwie, w którym wymiar sprawiedliwości jest idealnie zaprojektowany pod względem ustrojowym. Dobre gwarancje konstytucyjne i ustawowe. Sędziowie dobrze wynagradzani, niepodatni na korupcję, prawdziwie niezależnie. Ale i tak w systemie sądownictwa może coś nie działać, a obywatele mogą mieć poczucie, że to nie są ich sądy. Kiedy tak się dzieje? Wtedy kiedy sądy działają przewlekle, kiedy musimy czekać miesiącami, latami na rozstrzygnięcie. Dlatego mówi się czasami, że opóźniona sprawiedliwość to nie jest już sprawiedliwość.

Odcinek 8 – Na szerokich wodach, czyli międzynarodowe instytucje gwarantujące obronę praw

Nie zawsze osoby, których prawa zostały naruszone są w stanie dochodzić sprawiedliwości w kraju. Muszą wypłynąć na szerokie wody – muszą poszukać ochrony swoich praw poza granicami kraju. Od 1993 roku dla Polaków nadzieją na sprawiedliwość jest Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu.

Odcinek 9 – Jak stracić praworządność i czego się wtedy spodziewać, czyli opowieść o możliwej dystopii prawnej

W książce Stevena Levitksy’ego oraz Dawida Ziblatta pt. „Jak umierają demokracje?” Przedstawiony jest proces przechodzenia państw od państw demokratycznych do państw autorytarnych. Autorzy twierdzą, że nigdy nie następuje to z dnia na dzień. Rzadko się zdarza, aby rządy były obalane z dnia na dzień, w wyniku zamachu stanu czy rewolucji. Następuje raczej proces powolnej erozji standardów oraz rozmontowywania instytucji, które mogłyby kontrolować władzę wykonawczą.